na mojej liście 'top olejów' znajduje się niezaprzeczalnie właśnie masełko kakaowe ; ) zamówiłam je oczywiście ze strony ZSK, 80 g za 8,64 zł.
masełko jest dość wydajne, zauważyłam, że o wieeele dłużej mogę się cieszyć czymś co muszę zawzięcie wydłubywać ; d
oleje, które nie wymagają mozolnego siłowania się po kolei z całą zastawą stołową schodzą mi nieco szybciej.
także plusik za wydajność 80 g masła kakaowego.
idąc za ciosem - matko boska, jak ono cudownie pachnie!
nakładać je na włosy to czysta przyjemność.
pod względem zapachowym urzekło mnie równie mocno jak olej z pestek śliwki, który dodany do mojego ulubionego (zaprzyjaźniłam się z nim na nowo w tym miesiącu) balsamu do włosów bez spłukiwania z joanny w postaci 2-3 kropelek czyni dosłownie cuda i jest niczym dotknięcie magicznej różdżki.
kiedy moje włosy mają puszena na głowie, wystarczy, że nałożę na nie właśnie balsam z kropelkami oleju śliwkowego, przeczeszę i włosy nie do poznania ; d puszen znika bez śladu.
masło przechowuje się w lodówce, zatem trzeba się psychicznie przygotować na obrządek z zastawą stołową, najpierw próba wydłubania łyżką, potem widelcem a w akcie desperacji chwyta się za nóż.
rączka boli, ale potem pozostaje już tylko wsadzenie do mikrofalówki i czekanie aż nasza czekoladowa słodycz zechce się rozpłynąć.
(na stronie zróbsobiekrem radzą by dodać jakiegoś płynnego oleju w celu rozmiękczenia, ja tego nie praktykowałam, rozpuszczenie kakałka solo nie trwało długo.)
stosuję je zwykle w duecie z jakimś olejem z uwagi na fakt, że nałożone solo po jakieś pół godziny usztywnia włosy.
mało pożądany przeze mnie efekt ;p
stosuję również dodając do odżywki/maski i trzymając na głowie tyle ile aktualnie mam czasu.
włosy cudnie się falują, błyszczą, nie ma puszena, nawilżenie obecne - sama słodycz ; )
szkoda, że zapach niestety nie utrzymuje się na włosach choć na moich to tylko kozieradka, cebula i czosnek są nie pozbycia :c pofarbowałam włosy na brąz i byłoby pysznie gdyby zechciały pachnieć czekoladą ;p
masełko kakaowe wnika we włosy podobnie jak kokos (który ostatnio mi nie służy) i mile zapamiętane babassu ; )
i właśnie z tego powodu baaardzo do mnie przemawia.
kupiłam je z myślą o smarowania ciała, ale niestety moja włosowa obsesja wzięła górę.
kiedy mi się skończy zamówię na pewno kolejne, tym razem może coś niecoś 'skapnie' na ciało ; )
może nawet zapach się dłużej będzie utrzymywać kiedy będę je stosować bezpośrednio na skórę ;>
i na koniec mój ostatni zakup.
odżywka z garniera pachnie OBŁĘDNIE, co najważniejsze utrzymuje się troszkę na włosach.
WRESZCIE doczekałam się olejku GP, już myślałam, że go nie dorwę nigdzie.
+ obiekt mojego pożądania GARNIER OLIA, zamierzam wypróbować jakiś brązik, ponoć BRĄZ wychodzi jak... BRĄZ, także jest dobrze.
zdjęcie pochodzi z tej strony: