Kiedy potrzebuję czegoś pewnego zawsze wybieram jego, bo nigdy mnie nie zawiódł.
Kiedy zaś rozczaruję się innym produktem, wracam z podkulonym ogonem.
Miałam również inne wersje tego tuszu, zwykłą, dramatic look i tą, o której mowa dziś.
Wszystkie są świetne, ale tą maluje mi się najwygodniej dzięki podkręconej szczoteczce.
To tusz do rzęs, który zniesie na prawdę wiele, mimo tego, że jest niewodoodporny. Moje oczy są wrażliwe i często łzawią, a on nie rozmazuje się, nie kruszy się, nie osypuje. Nie podrażnia ich również.
Trwa niezmiennie czy to upalne popołudnie czy mroźny wieczór. Nie straszna mu również siłownia czy fitness.





Kolor jest intensywnie czarny, równo się rozprowadza. Po jednej warstwie mamy ładnie podkreślone oczy, idealne na co dzień, a warstw możemy dokładać, nie tworząc grudek, do woli.
Na zdjęciach mam dwie cienkie warstwy tuszu i tak najczęściej go używam.
Na specjalne okazje dokładam jeszcze jedną warstwę tworząc efekt sztucznych rzęs.


Szczoteczka jest klasyczna, nie sylikonowa. Bardzo gęsta, dlatego dobrze rozczesuje włoski, dociera od nasady do końcówek. Świetnie dopasowuje się do kształtu oka, dzięki czemu dobrze się z nią pracuje.
Nabiera odpowiednią ilość tuszu, nie trzeba wycierać itd. Można od razu przystąpić do makijażu.
Konsystencja jest aksamitna, gęsta w sam raz. Od samego otwarcia tusz ma odpowiednią gęstość, nie jest za rzadki i nie muszę czekać kilka dni aż zgęstnieje ; )
Jest to tusz pogrubiający i rzeczywiście ładnie pogrubia, lekko wydłuża i przede wszystkim wyraźnie podkręca rzęsy. Moje są proste jak druty, a po użyciu tego tuszu wyraźnie unoszą się do góry i nie opadają w ciągu dnia.
Absolutnie nie skleja rzęs tylko ładnie je rozdziela, wyczesuje docierając do każdego włoska, dzięki czemu oko optycznie się otwiera.
Cena to koło 30 zł, ale w promocji często w rossmanie można dostać za 20 zł : )
i mały haul zakupowy, nie mogłam się powstrzymać by nie zamówić kolagenu i elastyny, które będę dodawać do płukanek (włosów).
masło mango przysłuży się włosom, zaś masło shea (klik, klik) zamówiłam 'specjalne' : ))
"Nasze masło przyjechało prosto z małej, żeńskiej spółdzielni w Ghanie, wytwarzającej masło shea. Tam było pozyskiwane, tradycyjną, ręczną metodą tłoczenia nasion owoców drzewa shea (czyt. szi). Wytwarzane bezpośrednio w małej wiosce w Ghanie i zakupione na zasadzie sprawiedliwego handlu. Kupując to masło wspieracie Państwo poprawę jakości życia tych wszystkich 21 kobiet uczciwie pracujących w tej małej spółdzielni."
jeśli mogę komuś SZCZEGÓLNEMU, choć w tak prozaiczny sposób to to po prostu robię bez wahania ; )


próbka masła cupuacu... na mój gust śmierdzi whisky ;d zniosę ten zapach, jeśli tylko masło polubi się z moimi włosami.
i zawitałyśmy do Zielonej Mydlarii, tym razem zakupiłyśmy takie super rzeczy ♥

