stosowałam również produkty pilomax, które otrzymałam na spotkaniu blogerek.
przyznam, że jestem nimi pozytywnie zaskoczona.
po myciu szamponem (delikatnym, bądź z SLS) zawsze nakładam maskę mleczną, kallos i rozczesuję ewentualnie kołtuny powstałe podczas mycia palcami, spłukuję, następnie zabieram się za etap z odżywką/maską.
odżywka/maska d/s: maska mleczna, kallos z 'dodatkami': najczęściej olej lniany, który aktualnie mam na stanie.
oleje/inne: olej lniany, olej rycynowy, do płukanki końcowej dodaję na jeden litr wody parę szczypt mocznika i odrobinę maski mlecznej, kallos. ta kombinacja znakomicie poskramia puszącą się naturę puszena.
wcierki: w tym miesiącu nic z tych rzeczy, od czasu do czasu nakładałam olej rycynowy na skórę głowy.
suplementy: jestem w trakcie łykania skrzypovity i czekam na cud nad wisłą.
farbowanie: czarna henna khadi, aktualnie, planuję niebawem kolejne farbowanie.
jedne czego mi brakuje to mobilizacji do złożenia zamówienia.

dziś miło zaskoczył mnie kurier (właściwie byłam jeszcze w pół śnie kiedy dzwonił i po ustaleniu szczegółów powiedziałam mu 'no spoko, czekam, to na razie' ;d), który przywlekł do mojego domu moją wygraną w świątecznym rozdaniu Palmer's : ) nie mogę się doczekać kiedy użyję tego magicznego balsamu ;d
zaś zwyciężczynią rozdania została:
