Maskę tą dostałam z zalecenia pani, która wykonywała mi badanie skóry głowy podczas konferencji Meet Beauty. Dlaczego maska do włosów farbowanych na ciemne kolory? Pozostanie to wielką tajemnicą ;d Wiem, że jest również maska do włosów rudych, ale tej niestety nie było, więc dostałam do ciemnych.
Trudno mi odnieść się do tego, czy maska ma jakiś wpływ na kolor włosów, czy je przyciemnia, pogłębia kolor brązów i czerni. Moich rudych włosów nie przyciemniła, ale ja nie stosuję jej codziennie, a raczej raz w tygodniu.
Maski pilomax nigdy nie było moimi faworytami niestety. Miałam dwa rodzaje, jedna była z aloesem i żadna się nie sprawdzała tak jakbym chciała. Za to fajnie działały na skalp, przyśpieszały porost włosów, łagodziły wszelkie podrażnienia. Zużyłam je właśnie do nakładania przed myciem na skórę głowy.
Opakowanie maski pozostało w podobnej formie słoiczka z nakrętką, jednak wygląda teraz bardziej elegancko dzięki dodatkowi złota na etykiecie.
Pojemność jest duża, ponieważ aż 480 g. Zapach i kolor maski przypominają trochę czekoladowy budyń. Konsystencja jest gęsta, ale maślana i gładko rozprowadza się na włosach. Jest śliska i niewielka ilość wystarczy by pokryć całe włosy.
Zapach tak jak wspomniałam kojarzyć się może z czekoladowym deserem, jednak zawiera dużą nutę chemii ;c Nie jest to naturalny, słodki aromat czekolady czy kawy. Raczej mocno chemiczny, sztuczny, ale nie jest nieprzyjemny. Nie utrzymuje się na moich włosach po umyciu.
Maska ma dość prosty skład, ale niestety wszystkie dobre substancje znajdują się po Behentrimonium Chloride, czyli ich stężenie nie jest zbyt duże ;c
Moje włosy jednak lubią takie chemiczne wynalazki.
Mamy więc: ekstrakt z kawy, panthenol, hydrolizowaną keratynę, glicerynę, wyciąg ze skrzypu polnego, wyciąg z henny.
Nie polecam nakładać jej na skalp, jeśli jesteście wrażliwe, ponieważ zawiera DMDM Hydantoin.
Aplikuję ją na całe włosy, również małą ilość na włosy przy głowie, ponieważ mi nie szkodzi. Trzymam ją zwykle koło 20 minut.
Włosy już podczas aplikacji stają się miękkie, podczas spłukiwania czuć, jakie są gładkie i śliskie. Kiedy lekko wyschną dość łatwo dają się rozplątać palcami czy rozczesać szczotką.
Po wyschnięciu ładnie się błyszczą, są lekko wygładzone, ale nie tak jak po silikonach. Dobrze się układają i wyglądają po prostu ładnie i zdrowo. Nawet moje lekko suche końce nie są spuszone czy w jakiś inny sposób niezadowolone ;d
Stosuje ją raz w tygodniu, ponieważ zawiera proteiny, których moje włosy nie lubią.
To na pewno jedna z lepszych masek Pilomax. Na pewno rozejrzę się za wersją dla rudych.
Niestety nie wiem ile kosztuje, ponieważ ją otrzymałam. Cena może wynosić koło 30 zł ; )
Wieczorem muszę rozejrzeć się nieco na stronie http://babydeco.eu/ (razem z Olą) za jakimiś zabawkami, bądź właśnie artykułami do kąpieli (chrześnica Oli wprost uwielbia kąpiele ;d) w ramach prezentu gwiazdkowego od cioteczek haha ;3 a przeglądanie tego sklepu to czysta przyjemność ; )
M.
Uwielbiam Wax-y :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze masek z tej serii, ale planuję jakąś wypróbować. :)
OdpowiedzUsuńJa dostałam zwykłą wersję do ciemnych włosów, ale jeszcze nawet jej nie otwierałam :)
OdpowiedzUsuńSkoro włosy się po niej błyszczą, to muszę wypróbować. Ostatnio mam włosowy problem w tej kwestii.
OdpowiedzUsuńPięknie i naturalnie wygląda ta maska. Imponująco - kocham takie produkty. Pilomax częstuje świetnym składem. Dzięki temu każda z nas może mieć piękne, mocne i długie włosy. A sztuką jest mieć długie :) Wiem co mówię, wciąż o nie walczę! Polecam wax, włosy miękkie, lśniące, ujarzmione. Magda
OdpowiedzUsuń