mianowicie przy zakupie lashes to kill ultra black lub waterproof mascara można było przygarnąć w gratisie lashes to kill false lashes mascara.
dwie mascary kosztowały mnie zatem raptem 16,99 zł (przy czym normalnie jest to koszt jednej sztuki) :>
przez większość dnia byłam zadowolona z mojego 'interesu życia' ;d
zakupiłam oczywiście wersję ultra black, zważywszy na fakt, iż wersja wodoodporna jest mi zbyteczna, pod prysznic z nią nie wchodzę ostatecznie; p
zwykle kupuję tusze z maybelline, także miła odmiana, a i mascara prezentowała się całkiem do rzeczy.
nieco martwiłam o szczoteczkę, ponieważ umiem się pomalować tymi największymi bądź średnimi i intensywnym włosiem ;d a testera ni widu ni słuchu ;c
na szczęście moje obawy okazały się zbyteczne, mimo, iż nie jest jakaś super wielgaśna:
niestety szczoteczka nabiera nieco za dużo tuszu, ale i tak mam manię odsączania nadmiaru w chusteczkę, także to nie robi mi żadnego problemu.
ładnie rozczesuje rzęski.
tusz jest nieco rzadki, ale wystarczy, że będzie troszkę 'leżakował' w szufladzie ; )
i właściwie tylko do tego mogę się przyczepić.
przede wszystkim mascara sprawdziła się w ekstremalnej sytuacji niekontrolowanego wybuchu płaczu ;d
nie miałam 'efektu pandy', czarne strumienie nie zaczęły spływać jak to w przypadku innych tuszy ;d
na szczęście się nie osypuje, przy umiarkowanym stosowaniu nie tworzy grudek.
nie oczekiwałam od niej 'lashes to kill' chciałam mieć jedynie lashes na codzień i pod tym względem się sprawdziła.
: )
zaryzykuję stwierdzenie, że chyba polubiłam ją do tego stopnia jak mascary z maybelline ; )
czerni całkiem przyzwoicie, jest trwały.
nie podrażnia i na szczęście nie uczula.
nieco wydłuża, nieco pogrubia, tak jak już pisałam, mnie to odpowiada.
zresztą efekt widać na zdjęciach ; )
postanowiłam obnażyć moje kikuty, które nie bardzo są w formie do pokazywania, ale już trudno ;p
ładnie rozczesuje rzęski.
tusz jest nieco rzadki, ale wystarczy, że będzie troszkę 'leżakował' w szufladzie ; )
i właściwie tylko do tego mogę się przyczepić.
przede wszystkim mascara sprawdziła się w ekstremalnej sytuacji niekontrolowanego wybuchu płaczu ;d
nie miałam 'efektu pandy', czarne strumienie nie zaczęły spływać jak to w przypadku innych tuszy ;d
na szczęście się nie osypuje, przy umiarkowanym stosowaniu nie tworzy grudek.
nie oczekiwałam od niej 'lashes to kill' chciałam mieć jedynie lashes na codzień i pod tym względem się sprawdziła.
: )
zaryzykuję stwierdzenie, że chyba polubiłam ją do tego stopnia jak mascary z maybelline ; )
czerni całkiem przyzwoicie, jest trwały.
nie podrażnia i na szczęście nie uczula.
nieco wydłuża, nieco pogrubia, tak jak już pisałam, mnie to odpowiada.
zresztą efekt widać na zdjęciach ; )
postanowiłam obnażyć moje kikuty, które nie bardzo są w formie do pokazywania, ale już trudno ;p
parę zdjęć 'z':
w ogólnym rozrachunku polecam ten tusz, nie wiem czemu ma dość sporo negatywnych opinii na wizażu, mnie przypadł do gustu i kiedy wykończę te dwa tusze z pewnością na jakiś czas do niego wrócę, jak do każdego które wywarł na mnie pozytywne wrażenie ; )
ciekawe jak będzie się spisywała gratisowa mascara ; )
ciekawe jak będzie się spisywała gratisowa mascara ; )
ja się też skusiłam na promocję, ale wybrałam wersję wodoodporną ;)
OdpowiedzUsuńEfekt całkiem zadowalający ;)
OdpowiedzUsuńładniuchno wygląda. kochana powiedz, czy Ty masz takie długaśne rzęsy swoje? co z nimi robisz? :D
OdpowiedzUsuńTusz rzeczywiście świetnie podkreśla Twoje rzęsy, które z natury są długie, bo nawet najlepsza maskara nie da tak spektakularnego efektu, jeśli włoski są krótkie i rzadkie.
OdpowiedzUsuńLubię takie tradycyjne szczoteczki. Nadal nie umiem operować silikonowymi aplikatorami.
Podobnie jak Ty staram się sięgać po zwykłe tusze. Wodoodoporne maskary sprawdzają się podczas większych wyjść i całonocnych imprez. Na co dzień zależy mi na szybkim i łatwym demakijażu;)
jakie kikuty... piękne rzęsy, nie marudź :P
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam I <3 EXTREME z Essence:) O piękna-proszę o kontakt! <3 :D
OdpowiedzUsuńAle masz rzęsiska! To od tej mascary? Czy naturalne? Też zawsze odstawiam do leżakowania maskary, które są zbyt rzadkie, albo męczę się i och używam, bo gdy dostanie się do nich powietrze, maź tężeje. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńśliczna kreska :]
OdpowiedzUsuńAle jakie Ty masz rzęsy ! Wow :) Ja jeszcze nigdy nie miałam tuszu z Catrice, ostatnio używam namiętnie ich palety korektorów :)
OdpowiedzUsuńBłagam o prywatny kontakt, bo nie wiem, gdzie zniknęłaś! :D <3 A chcę się pochwalić, no!
OdpowiedzUsuńJej! Jakie sliczne oczy!!!! :)
OdpowiedzUsuńzazdroszcze oczu...nie dość że takie wieeelkie to jeszcze brązowe... (P.S. ciekawie wygląda brązowy liner;>)
OdpowiedzUsuńmoja mama kupiła sobie ten tusz, ze względu na klasyczną szczoteczkę i kilka razy się nim malowałam. na mnie również wywarł pozytywne wrażenie, więc pewnie kiedyś kupię go na własny użytek :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A