czwartek, 3 kwietnia 2014

naturalny balsam o zapachu winogronowym i 'lody waniliowe'

Pierwszy produkt, który dziś przedstawię, to mój niekwestionowany ulubieniec w pielęgnacji ciała.
Dostałam go w ramach współpracy z Zieloną Mydlarnią już ponad miesiąc temu i właśnie dobiega końca.
100 gram to cena około 23 zł. Wydaje się drogo za tak małą pojemność i też tak myślałam, że wystarczy mi na trzy użycia, a tu niespodzianka, ponieważ zaskakuje swoją wydajnością.

'Receptura tego naturalnego balsamu została oparta na wyjątkowych właściwościach masła Shea (Karite), wosku pszczelego i odżywczych olejów: sojowego, z awokado i pestek winogron. Balsam zawiera 50% czystego masła Shea posiadającego certyfikat ECOCERT. Przy produkci balsamu jest wykorzystywane masło pochodzące ze spółdzielni afrykańskich kobiet, które dzięki niemu mają szanse osiągnąć niezależność finansową. Jego stosowanie daje efekt długotrwałego nawilżenia i odnowy warstwy lipidowej - nawet bardzo suchej skóry. Atrakcyjne zapachy balsamów długo utrzymują się na skórze, działając aromaterapeutycznie i odprężająco.'

Nie jest to typ balsamu, którego możemy użyć po porannym prysznicu i szybko się ubrać.
Balsam jest bardzo gęsty, właściwie o konsystencji stałej. Roztapia się jednak bardzo ładnie w dłoniach, pod wpływem ciepła i można użyć na prawdę niewielkiej ilości.
Ja używam go najczęściej zaraz po peelingu, wtedy wchłania się lepiej, a skóra jest po prostu jak aksamit.
Oczywiście balsam nie wchłania się do końca i trzeba nakładać go na prawdę mało, jeśli nie chcemy być lepiszczem na muchy.
Za to efekt jaki daje nam ten produkt jest fenomenalny!
Po żadnym innym smarowidle nie miałam takiej odżywionej, gładkiej skóry. A najfajniejsze jest to, że taki stan utrzymuje się przez 2, 3 dni, a nie znika po jednej kąpieli.
Niesamowicie radzi sobie ze skórą na łokciach czy stopach. Mam po nim tak miękkie stopy, że aż chcę je ciągle dotykać i smyrać ; d
Zimą, kiedy miałam przesuszoną skórę ratował mnie nie raz, natłuszczał skórę, tworzył warstwę ochronną na dłoniach czy ustach.
Ja mam wersję zapachową grecką i jestem z niej bardzo zadowolona. Pachnie pięknie winogronami, a zapach ten jest bardzo trwały. Utrzymuje się na skórze przez kilka godzin, pachnie nim piżama, pościel, skarpetki, wszystko.
Nie jest to produkt do codziennego stosowania, ale dwa, trzy razy w tygodniu używam go z wielką przyjemnością i dzięki temu mogę cieszyć się skórą w rewelacyjnym stanie.
Jest to mój niezbędnik w łazience i na pewno będę miała go zawsze na wyposażeniu. Kolejnym razem spróbuję innej wersji zapachowej, a jest w czym wybierać :))
Dobrym pomysłem jest również to, że można kupować balsam na wagę, tyle ile akurat potrzebujemy czy na ile pozwalają nam fundusze.

Drugim produktem, w którego posiadanie weszłam dzięki Zielonej Mydlarni, jest mydło glicerynowe.
Z wielu dostępnych zapachów ja wybrałam "Lody Waniliowe".
Niestety mydełko pachnie intensywniej na sucho, niż podczas mycia i za to wielki minus :<
Nie wiem czy mam coś nie tak z powonieniem, ale tak czuję.
Poza tym jest to raczej zwykły produkt do kąpieli.
Nie wysusza, nie nawilża, pachnie średnio. Skóra jest gładka, oczyszczona, ale nie skrzypi tak jak po zwykłym mydle. Ja, jako posiadaczka suchej skóry, muszę niestety od razu użyć balsamu. Za to mydełko ładnie wygląda w łazience i idealnie nadaje się na prezent.

9 komentarzy:

  1. mam te same produkty i podzielam Twoje zdanie na ich temat :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe te lody waniliowe :))

    OdpowiedzUsuń
  3. mydełko jest urocze, szkoda, że tak słabo pachną. a balsam chętnie bym wypróbowała!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mydło dla samego efektu wizualnego warto kupić i udekorować nim łazienkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. 100 gr jest za 23 zł :) a obecnie trwa u nas promocja i niektóre zapachy są w cenie 18,50

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.