środa, 18 września 2013

imbirowy zawrót głowy, czyli o tym, co ostatnio pokochały moje włosy...

... co prawda do maseczki nie używam świeżego korzenia, lecz wersji sproszkowanej, czyli najzwyczajniej w świecie przyprawy ; )


po umyciu włosów swoją UKOCHANĄ malwiną i balbiną ziajką, do maski dodaję jedną, czubatą łyżeczkę imbiru, 2 łyżki stołowe oleju (w zależności na jaki mam ochotę, w domu aktualnie mam awokado, makadamia, łopianowy z olejem arganowym z GP, kokosowy, z pestek arbuza, masło kakaowe, olej rycynowy ;d krótko mówiąc jest w czym wybierać ;p) zwykle jednak wybór pada na masło kakaowe (podobnie jak olej kokosowy), z uwagi na fakt, iż wnika w głąb włosa. wyjątek jednak potwierdza regułę i we wczorajszej maseczce wylądował olej rycynowy...
... a do całości dodałam 3 łyżki nowo zakupionej maski do włosów, która wygląda na żywo strasznie smakowicie : )

całość po wymieszaniu prezentuje się następująco:

przyznam, że wprost nie cierpię kiedy w masce do włosów są delikatne drobinki.
bardzooo nie lubię tego uczucia gdy rozprowadzam całość a pod palcami czuję to cholerstwo ;d jednak w przypadku tej przyprawy robię wyjątek, ponieważ efekt po maseczce imbirowej jest WOW.

zaznaczę, że pewnie większość z Was będzie musiała po masce porządnie umyć włosy, ja jednak umyłam je jedynie maską w połączeniu z odrobiną szamponu. (zwykle do masek końcowych dodaję jakiś lekki olej w ilości półtorej łyżki i tylko spłukuję, bez mycia, ale olej rycynowy jest jednak zbyt ciężki.)
włosy wyglądają potem cudownie, lubią ekstremalne nawilżenie zważywszy na tendencję do suszu.

przy spłukiwaniu były takie śliskie, że nie mogłam przestać ich dotykać. gładź jak się patrzy.
po wyschnięciu były nawilżone, sprężyste, mięsiste, gładkie, zero puszena, ah <3 nawet mama zauważyła, że błyszczą bardziej niż przeciętnie i z racji zamiłowania do imbirowych ciasteczek sprawiała wrażenie jakby chciała mnie zjeść ;p
moje włosy na prawdę trudno obciążyć i również bardzo ciężko o ich przetłuszczenie ; )

zainteresowałam się dodaniem imbiru do maski oczywiście za sprawą anwen.

imbir stosowany regularnie wzmacnia cebulki włosów, przeciwdziała wypadaniu a fakt, iż działa rozgrzewająco na skalp można nazwać jednym, bardzo egzaltującym słowem - przyrost ;>
dlatego z maską imbirową zostanę na dłużej i będę ciekawa czy coś w tym temacie pomoże.

imbir wpływa na spowolnienie przetłuszczenia włosów, choć jak już wspominałam ja nie mam takich problemów i w tej kwestii się wypowiedzieć nie mogę.

zachęcam do spróbowania, moim zdaniem na prawdę warto : )

9 komentarzy:

  1. W piątek spróbuję na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajna metoda, my imbir ostatnio stosuje na gardło, ale w korzeniu

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł:) Musze wypróbować:)

    OdpowiedzUsuń
  4. oo spróbuję,a le chyba ze świeżym imbirem. uwiebiam imbir, a jak jeszcze mi zrobi ładne włosy to już w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
  5. muszę koniecznie jutro spróbować, może okaże się ratunkiem dla moich przetłuszczających włosów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jak długo trzymałaś to na włosach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzymam zazwyczaj od 20 do 40 minut : ) bywa, że czasem się zagapię i zostaje na włosach około godziny : )

      Usuń
  7. wow, mam ochotę wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy i przydatny post. Wypróbuję ten imbirowy przepis. Bez oleju, bo tłustego świństwa na włosach nie ścierpię... Dzięki!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.