sobota, 1 listopada 2014

Organic Shop, Body Desserts, Tropical Mix

już nie raz, nie dwa - przekonałam się, iż pierwsze wrażenie (zazwyczaj to negatywne) w przypadku kosmetyków jest błędne, przynajmniej w moim przypadku. nie wiem czy wynika to z faktu, iż po prostu wyobrażam sobie cuda na kiju po zastosowaniu kosmetyku, a kiedy rzeczywistość rozmija się nieco z moją nader wyidealizowaną wizją, stwierdzam, iż 'coś' jest kompletną klapą ;p tak czy siak, staram się z tym walczyć i po prostu poużywać (albo chociaż się starać) produkt, a dopiero później wypowiedzieć się na jego temat ; )
tak było w przypadku tego peelingu - w jednym z postów, bodajże o masełku do ciała bomb cosmetics, na końcu posta przewinęły się moje pierwsze odczucia po zetknięciu z peelingiem tropical mix, organic shop, body desserts - oczywiście średnio przychylne.


na szczęście, przede wszystkim cena <oprócz niedawno wpojonej zasady 'nie oceniaj pochopnie po pierwszym, nieudanym zastosowaniu> (około 50 zł, choć ja swój zakupiłam stacjonarnie, w sklepach internetowych z przesyłką wyjdzie na to samo, chyba, że ktoś ma komfort by odebrać zamówienie osobiście, bądź trafi na %) skutecznie przemówiła mi do rozsądku, bo co jak co, ale marnować nie lubię ; ) i dobrze się stało, ponieważ po wykończeniu peelingu było mi okrutnie smutno, na myśl o tym, że mój następny peeling nie będzie pachniał niczym egzotyczny, owocowy koktajl :c zapach jest obłędny! umilał mi pielęgnację, poprawiał samopoczucie, a skóra zaraz 'po' miała przyjemną woń.
co do pierwszego, feralnego użycia - nie wiem dlaczego się tak stało, ale wydawało mi się, iż skóra w ogóle nie jest wypeelingowana (mimo ostrego tarcia, które uwielbiam), jakby przesuszona i ogólnie nieprzyjemna ;o
do drugiego użycia byłam sceptycznie nastawiona (niezmiernie), ale trudno, pomyślałam, że zużyć trzeba i... nastąpiła zmiana... niewytłumaczalna jak dla mnie, lecz nie bardzo mam ochotę roztrząsać sytuację, skoro następne użycia to była prawdziwa bajka : )
peeling działał na mnie rozgrzewająco ;D czułam przyjemne ciepełko podczas masażu co bardzo przypadło mi do gustu. rozprowadzałam go na suchej skórze (nic nie spadało do wanny i ładnie sunęło po skórze ciała), dzięki czemu staję się na prawdę prawdziwym (!) zdzierakiem. w przypadku skóry wrażliwej, stosowałabym go raczej na zwilżoną skórę ciała, masując po prostu delikatniej ponieważ, no cóż, to autentyczny brutal 
następne, systematyczne aplikacje zaowocowały lekko rozjaśnioną skórą - wyglądająca, hm, o wiele bardziej zdrowo (pod względem kolorytu).
w kwestii wspomagania walki z cellulitem niewiele mogę powiedzieć, ponieważ jako-tako nie mam z tym większych problemów (chociaż z tym ;d).
peeling gwarantuje nam wygładzenie, zmiękczenie, pojędrnienie oczyszczenie oraz przygotowanie do następnego etapu - nawilżenia. skóra bardzo ładnie wchłania/przyjmuje wszelkie preparaty nawilżające : )
dla mnie peeling to bardzo istotny aspekt w pielęgnacji ciała, lubię ten czas 'po'... - kiedy mam lepszy nastrój i czuję się atrakcyjniejsza ;D
skład był oczywiście głównym powodem, który skłonił mnie do zakupu. pojemność (450 ml) oraz działanie względem ceny - jak najbardziej adekwatne.
jestem oczarowana peelingiem i teraz mam niezmierną ochotę na wersję z mango! czyham również na peelingi planeta organica ;d przeglądałam je dziś właśnie i przyznam, że się nieco napaliłam ;d

a jutro zapraszam Was na niedzielę dla włosów w wersji black ;D

11 komentarzy:

  1. Cena i zapasy na razie mnie powstrzymują przed zakupem tego peelingu ale już samym wyglądem zachęca do wypróbowania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Peeling za 50 zł to byłby cios dla mojego portfela :D Ale sam peeling fajnie wygląda, uwielbiam mocne zdzieraki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mój portfel wzięłam z zaskoczenia ;p poczytałam o nim opinie w internecie między innymi, chciałam wiedzieć czy zdziera czy tylko mizia, ktoś napisał o 'drobinach zdzierających' a nie o drobinkach, to było to :d

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam takie pachnące peelingi chociaż z Organic Shop jeszcze nic nie miałam. Na razie uwielbiam peelingu pachnące z Bielendy i polecam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że drogi ..ale jaki kuszący! *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że kiedyś uda się mi go wypróbować, już widzę, że jest boski ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawą ma konsystencję dokładnie taką jak ja lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubie mocne zdzieraki, wiec pewnie by mi podpasowa, do tego ten zapach... :) Dobrze, ze jednak dalas mu szanse ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Omnomomnom mam na te peelingi ochotę <3

    OdpowiedzUsuń
  10. opisywałam ostatnio u siebie inną wersję zapachową tego peelingu... ale mnie aż tak nie przypadł do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. kolor mnie zachęca, ale na razie się na niego nie skuszę :P

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.