Wielki boom na balsamy pod prysznic skutecznie mnie omijał, ponieważ większość z nich opierała się na parafinie, co skutecznie mnie zniechęcało.
Zresztą nie wierzyłam, że to może na prawdę coś zdziałać, poza tym, że ładnie nas oblepi pochodną ropy naftowej, co nie brzmi kusząco.
Aż pewnego dnia na półce w Rossmannie zobaczyłam ten balsam, za kuszącą cenę, około 15 zł w wygodnej butelce z pompką o pojemności 350 ml.
Spojrzałam od razu na skład i miło się zdziwiłam, dlatego od razu wzięłam do koszyka ; )
Nie ma parafiny, ale jest wazelina, za to jest olej sojowy, masło shea, gliceryna, olej arganowy, lecytyna, karnityna, witamina A i E.
Pomyślałam, że na dodatek wazeliny (która stoi w sumie na równi z parafiną) w takim połączeniu, z tyloma składnikami aktywnymi, mogę przymknąć oko.
Produkt ma:
♥ ujędrniać i napinać
♥ idealnie wygładzać
♥ długotrwale nawilżać
Na dokładkę ponoć jest hipoalergiczny, chociaż ma bardzo intensywny zapach, który utrzymuje się na skórze przez kilka godzin.
Dla mnie pachnie bardzo przyjemnie, lekko 'luksusowo', słodko, ale perfumowanie.
Używanie go to sama przyjemność.
Najpierw myjemy się żelem, potem nakładamy ten balsam, odczekujemy chwilę i spłukujemy. Już podczas spłukiwania czuć, że skóra jest natłuszczona, gładka i taka tłusta w dotyku.
Po wytarciu się delikatnie ręcznikiem tłusta warstwa znika, a skóra jest pachnąca, nawilżona, gładka i rzeczywiście jędrniejsza przez kilka kolejnych godzin.
Nie wierzę oczywiście w to, że taki balsam wystarczy i nie muszę już niczym innym się smarować, ale raz na czas, kiedy się śpieszę, albo kiedy moja skóra jest bardzo przesuszona i chcę ją zabezpieczyć na cały dzień, nie czekając aż tłusty balsam się wchłonie by się ubrać, używam właśnie tego.
A wieczorem oczywiście bardziej skoncentrowany produkt.
W takiej roli sprawdza się świetnie. Jako uzupełnienie naszej codziennej pielęgnacji.
Wydajność jest średnia. Przy codziennym używaniu na pewno zniknąłby bardzo szybko, ale ja używam go okazjonalnie i po około niecałych dwóch miesiącach i kilkunastu aplikacjach jeszcze go mam w mniej więcej 1/3 opakowania ; )
Nadal nie wierzę we właściwości pielęgnacyjne balsamów ze spłukiwaniem ;) Ale może się skusze, bo coraz ich więcej.
OdpowiedzUsuńJakoś nie przekonują mnie zupełnie tego typu produkty....
OdpowiedzUsuńmam z tej serii peeling,będę próbować :)
OdpowiedzUsuńHm, takie produkty mnie nie przekonują po balsamach Nivea, ale ten skład i natłuszczona skóra mnie kuszą. Może jednak dam jeszcze szanse balsamowi pod prysznic ale tym razem z Eveline? :)
OdpowiedzUsuńCoś jak ten balsam z Nivei??:) podobnie jak Ty nie bardzo wieżę w supernawilżające działanie takich kosmetyków, ale moze chociaz zmniejszałby u mnie uczucie ściagnięcia. Pompka jest, duże opakowanie, cena przystępna hmmm kto wie:D
OdpowiedzUsuńKupiłam go ostatnio, mam nadzieję że się sprawdzi.
OdpowiedzUsuńza taką cene sama bym się skusiła ;D tylko jakos nie wiem, tez nei jestem przekonana do tego ze daja one pełne nawilżenie jak tradycyjny balsam, moze to tylko kwestia uprzedzenia ;D
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki Eveline :)
OdpowiedzUsuńta seria Argan Oil bardzo udała się firmie Eveline :)
OdpowiedzUsuńCiekawy :-) na pewno bardziej mnie kusi niż te z Nivea ;-)
OdpowiedzUsuńGdyby nie parafina to bym go kupiła :(
OdpowiedzUsuńJak zużyję moje - sięgnę na pewno po ten! To już kolejna pozytywna opinia:)
OdpowiedzUsuńNiestety tego typu żele-balsamy totalnie się u mnie nie sprawdzają. Mam za suchą skórę:/
OdpowiedzUsuńlubię eveline, ale wolę tradycyjne balsamy ;)
OdpowiedzUsuńnie ufam takim wynalazkom, ale chociaż moze wtedy miałabym nawilżoną skórę.
OdpowiedzUsuńJa zraziłam się do tego typu wynalazków przez nivee. Wolę tradycyjne produkty do nawilżania czy ujędrniania :)
OdpowiedzUsuń