wtorek, 22 lipca 2014

Chantal, ProSalon, Maska regenerująca z mlekiem i miodem

Maska ta pojawiła się w drogerii Hebe jakieś 3 tygodnie temu. Od razu kiedy ją zobaczyłam wiedziałam, że będzie moja, bo skład całkiem fajny, cena przystępna - tylko 10 zł za 200 gram, a na dodatek miałam już styczność z maskami tej marki i byłam z nich zawsze zadowolona.
Tym razem niestety nie jestem aż tak zachwycona jak innymi produktami Chantal.
Nie wiem od czego to zależy, ale raz moje włosy są po niej ładne, a raz lekko suche. Ale nigdy nie są piorunująco piękne :<

Skład mamy niczego sobie, ponieważ znajdziemy na samym początku glicerynę, którą moje włosy kochają, keratynę, mleczne proteiny, laktozę, miód, panthenol.
Do tego cetearyl alkohol, czyli emolient tłusty tworzący warstwę okluzyjną zapobiegającą wyparowaniu wody z powierzchni włosa, a także zmiękczający i wygładzający.
Do tego oczywiście kilka silikonów, ale ja nie unikam ich w kosmetykach do włosów, więc nie przeszkadzają mi one.

Maskę nakładam zwykle na co najmniej 20 minut, by zdążyła zadziałać. Raz tylko użyłam jej dosłownie na 3 minuty i efektu nie było prawie żadnego.
Po dwudziestu minutach włosy na pewno łatwiej się rozczesują, już podczas nakładania są zmiękczone, a podczas spłukiwania aż śliskie.
Kiedy jednak są już suche nie ma tak na prawdę żadnego specjalnego efektu. Są trochę miększe, gładsze, błyszczą się w normie, a końce zwykle wymagają wspomagania, bo są niedostatecznie nawilżone.
Po kilku godzinach włosy dochodzą do siebie i wyglądają o niebo lepiej.

Co do zapachu to jest to zwykły zapach produktów fryzjerskich, lekko chemiczny, sztuczny, mnie nie urzeka absolutnie, ale z tego co przeczytałam na wizażu niektórym się podoba, także rzecz gustu.
Konsystencja jak na maskę trochę za rzadka, bardziej przypomina odżywkę, ale dobrze się rozprowadza, nie spływa z włosów, ale z dłoni już raz mi uciekła ;d
Jest bardzo wydajna, co przy skuteczności byłoby plusem, a dla mnie niestety ciągnie się w nieskończoność. Już niewielka ilość wystarcza na całe włosy.
Plusem jest niewątpliwie to, że maska nie obciąża nic a nic, ale dla mnie zwyczajnie jest za słaba, za lekka.
Wzbogacona olejem zachowuje się trochę lepiej, ale to dalej nie jest mistrzostwo świata.

6 komentarzy:

  1. Chciałabym spróbować waniliowej wersji i nawilżającej z algami i marakują.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. akurat styczność z chantal'em mam od dawna : ) a zaczęło się od koloryzacji: )

      Usuń
  3. Nie znam tych masek... Może jednak przesusz, który występuje czasem u Ciebie to jednak wina silikonów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm, może powinnam wytłumaczyć to faktem, iż włosy mają dobre i złe dni?;d i swoje humorki, oj taaak : )

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.