Odkąd znudził mi się opisywany kiedyś na blogu olejek do włosów Isany, który mimo regularnego używania nie chciał się skończyć ;d odstawiłam go w zapomnienie i postanowiłam poszukać czegoś innego. Nie żeby tamten był zły, ale o ile latem sprawdzał się dobrze, tak jesień i zima to trudni przeciwnicy, a moje włosy przeżywają teraz na prawdę dużo (codzienne mycie, suszenie suszarką, wiatr, zimno itd).
Postanowiłam na którejś z promocji w Rossmannie spróbować właśnie tego produktu, ponieważ sporo dobrego o nim czytałam, ma fajny skład (ale uważajcie, bo jego druga wersja do włosów farbowanych zawiera wysoko w składzie alkohol!) i cena wynosiła kolo 20 zł , kiedy normalnie kosztuje koło 30 zł.
Teraz również można go dostać w promocyjnej cenie : ) Pojemność to aż 100 ml.
Pierwsze co rzuca się w oczy już w sklepie to piękne opakowanie. Kosmetyk wygląda bardzo ekskluzywnie, sprawia wrażenie luksusowego. Wydaje się, że opakowanie jest szklane, ale to bardzo porządny, gruby plastik. Atutem jest również dołączona pompka, które idealnie dozuje odpowiednią ilość olejku.
Szata graficzna jest czytelna, zawiera wszystkie potrzebne informacje.
Olejek jest dość rzadki, ale nie spływa z dłoni.
Ja używam go na kilka sposobów:
1. po umyciu na wilgotne włosy nakładam pompkę olejku, skupiając się głównie na końcach i długości do ucha.
Dzięki temu mam nadzieję trochę chronię włosy podczas suszenia, a kosmyki od razu stają się miękkie i gładkie.
Po wysuszeniu końce są mniej wysuszone niż bez użycia olejku.
2. po wysuszeniu nakładam kolejną pompkę. Tym razem większość nakładam tylko na końce, a resztką, która zostaje na dłoniach muskam tylko całość, również grzywkę.
To nadaje wyjątkowego blasku włosom, pięknie lśnią, odbijają światło, wyglądają zdrowo.
3. Gdy myję włosy wieczorem to poza metodami przedstawionymi wyżej, używam olejku jeszcze raz rano do wygładzenia czasem spuszonych po nocy włosów, nawilżenia końcówek i zabezpieczenia przed zimnem i wiatrem. Gwarantuje mi to również mniej spuszone włosy w ciągu dnia, jeśli na dworze jest większa wilgotność czy pada deszcz.
Odrobina olejku nałożona na suche włosy rano sprawia, że od razu stają się podatniejsze na układanie, miększe i gładsze.
Wśród wielu wymienionych już plusów produktu można jeszcze wymienić ogromną wydajność (używam regularnie od 2 miesięcy a ubyło 1/3 opakowania), przyjemny kwiatowy zapach, miłą aplikację oraz brak przetłuszczania moich włosów, a są na to podatne.
Skład jest fajny, skuteczny:
zawiera na początku dwa silikony: jeden lotny i jeden usuwany delikatnymi detergentami, następnie ekstrakt z rumianku, olej kokosowy, ekstrakt z kwiatu lotosu, a po zapachu: ekstrakt z kwiatu lnu, emolient (Caprylic/Capric Triglyceride), ekstrakt z kwiatu gardenii, ekstrakt z kwiatu dzikiej róży, Bisabolol, czyli substancja czynna pozyskiwana z rumianku, olej sojowy.
M.
Ja jeszcze używam właśnie olejku z Isany, ale dosyć szybko idzie. Potem chętnie z Loreala wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńJednym słowem - kwiaty rządzą:) U mnie oleje także starczają na długo
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego eliksiru :) a skład super
OdpowiedzUsuńJa zabezpieczam końcówki olejkiem marokańskim z Avonu albo kroplą zwykłej oliwy z oliwek. Myśle że kiedyś skusze się na taki olejek, bo bardzo mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńChcę zakupić jakiś olejek i waham się między tym a nowością od Dove ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, ale mogę się mylić, że ten z dove zawiera parafinę, także jak dla mnie odpada ; ) ale wiem, że zbiera dobre opinie na wizażu
UsuńAle dlaczego? Przecież nie stosujemy tego olejku na skórę :)
UsuńDlatego, że kiedyś moje włosy nie lubiły parafiny : )
Usuń