Specjalnie na prośbę jednej z Czytelniczek (Cosmetic Sin ;*) napiszę o tym jak farbuję moje włosy.
Od około 5 lat je 'maltretuję'. Przeszły one wiele: od rudości, po czerwień, czerń, znów rudość, czerwień, rudość, czerwień, róż, aż od półtora roku rudy ♥
O farbach chemicznych, których używałam nie będę tutaj pisać, ponieważ pytanie było o mój obecny kolor.
Na hennę Khadi przerzuciłam się w sierpniu, a dokładnie 10 sierpnia nałożyłam ją po raz pierwszy i zakochałam się w tym, jak dobrze wpływa na kondycję włosów, a ponieważ zapragnęłam zapuszczać wreszcie włosy, a nie podcinać je co miesiąc, to postanowiłam wciągnąć się w to na dłużej.
Za pierwszym razem nałożyłam Hennę według instrukcji i niestety w ogóle nie złapała moich naturalnych odrostów w kolorze ciemnego brązu. Przechodziłam tak miesiąc i wpadłam na pomysł, by odrosty rozjaśniać farbą, a hennę kłaść potem na całość. Bałam się reakcji roślinnej koloryzacji na chemię, ale zaryzykowałam.
Przez dwie kolejne koloryzację robiłam dalej tak samo, ale niestety już po dwóch miesiącach kolor moich włosów z miedziano-złotego zmienił się w kasztanowy, co nie było przeze mnie pożądane i podążało w złym kierunku.
Od tej pory wszystko się zmieniło na lepsze ; )
Postanowiłam nałożyć na całość włosów by je rozjaśnić farbę chemiczną, w moim przypadku był to Allwaves Marchewkowy 9.44. Włosy po kilku dniach lekko się wypłukały i wtedy nałożyłam Hennę, ale rozrobioną już inną metodą, o której pisałam w tym poście: http://www.sophieczerymoja.pl/2014/11/niedziela-dla-wosow-jak-uzyskac.html
Włosy wyszły jaśniejsze, ale kolor po 3 tygodniach znów był nierówny (od góry ciemniejszy).
Przy kolejnym farbowaniu farba chemiczna została położona na całą ciemniejszą część włosów czyli mniej więcej od skalpu do ucha, a potem od razu zmyta dwukrotnie szamponem z SLSami by oczyścić je i przygotować do Henny, którą nałożyłam po rozczesaniu włosów na takie lekko wilgotne jeszcze.
Po tym farbowaniu kolor był już właściwie wyrównany i sporo jaśniejszy, a henna wolniej się wypłukiwała.
Od tamtej pory minęły już jakieś 4 miesiące, a ja z każdym farbowaniem henną mam odrobinę jaśniejsze włosy, które wymagają nakładania chemii już tylko na brązowe odrosty.
Dodatkowo kolor już właściwie się nie wypłukuje.
Jedyny minus jest taki, że stosując tą metodę farbowania nie uzyskujemy takiej objętości i pogrubienia włosa, ponieważ henna zostaje szybko zmyta i nie ma czasu tak dobrze zadziałać. Na pewno w jakimś stopniu ziółka działają, ponieważ łatwiej mi zapuścić włosy niż przy farbowaniu chemicznym, nie wymagają tak częstego podcinania, są mocniejsze i mają więcej połysku.
Ja nie farbuję włosów, jedynie robię coś od czasu do czasu z końcówkami :D
OdpowiedzUsuńMasz przepiękny kolor włosów!
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło ;)
Usuńcudowna rudość! zawsze marzyłam o takim odcieniu ale nie pasowałby mi taki kolor, przekonałam się o tym w gimnazjum podczas zabawy szamponetkami :D cóż, pozostaje mi tylko zazdrościć!
OdpowiedzUsuńja zapewne będę miała łatwiej, bo chce tylko przyciemnić swój kolor. A Ty wiesz, że ja uważam, że masz boski ten kolor <3
OdpowiedzUsuńJa jestem wierna hennie już od ponad roku i nie zamierzam z niej rezygnować :) Masz piękny kolor włosów, taki charakterystyczny :)
OdpowiedzUsuńOoo, bardzo bardzo dziękuję! :*
OdpowiedzUsuńpiękny kolor włosów :) tez kiedyś nosiłam takie rudości i szalałam za nim, jednakże od prawie roku jest blondynką i na razie nie chce nic innego :D
OdpowiedzUsuńpiękny kolor :)
OdpowiedzUsuńU mnie henna się nie spisała- nie byłam zadowolona z efektów farbowania, w dodatku spuszyła mi włosy (nie wiedziałam, że powinnam je inaczej pielęgnować).
OdpowiedzUsuń