Kiedy w sklepie internetowym zobaczyłam promocję namówiłam Olę na wspólne zamówienie. Padło na świece marki Wood Wick, ponieważ dużo o nich ostatnio słychać w sieci. Byłyśmy zaciekawione i niecierpliwie czekałyśmy na paczkę.
Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne. Ciężki słoik przykryty zatyczką, wykonaną bardzo starannie. Jest ona z drewna, w środku wykończona korkiem oraz zakończona gumową uszczelką.
Widnieje na niej napis firmy, a w środku znajduje się instrukcja palenia świecy. Jest to przydatne dla użytkownika, który wcześniej nie miał styczności z tą świecą.
Świece tej marki słyną z drewnianego knota, który podczas palenia skwierczy. Knot bardzo łatwo można skrócić przed każdym paleniem, co jest ważne dla efektywnego wykorzystania produktu. Wystarczy złapać w dłoń i ukruszyć.
Dźwięk bardzo przypał mi do gustu, działał na mnie odprężająco i kojąco, chociaż spodziewałam się, że nie będzie tak donośny. U mojego ukochanego powodował dyskomfort ;d Ciągle się rozglądał czy aby nic się nie zapaliło ; p Ola również nie potrafiła się na tym nie skupiać.
Od początku nie pachniała prawie wcale, a kiedy pachniała to zapach nie był wyjątkowo ciekawy, na pewno nie jak na coś warte blisko 100 zł. Porównać można je do zwykłych świeczek biedronkowych. Najgorsze, że właściwie nie było czuć różnicy między warstwami. Całość pachniała niby słodko, owocowo, ale bardzo sztucznie.
Moja świeca pachnie dużo lepiej. Czuć w niej i karmel i herbatniczki czy inne słodkości, a ponadto krówkę czy kajmak. Jest jednak jeden minus. Świecę mogę palić najwyżej koło godziny, ponieważ po dłuższym czasie zaczyna czuć spaleniznę. Podobnie było u Oli.
Nie ma problemu z równym paleniem, stapia się cała powierzchnia wosku w ciągu kilkunastu minut. Przekłada się to również na wydajność, ponieważ wg producenta czas palenia to do 100 godzin. Ola świecę wypaliła w około 50 godzin, u mnie trochę dłużej, ale niestety na pewno nie było to aż tyle ile obiecał producent.
Mam porównanie do świec średnich, małych i dużych Yankee i moim zdaniem ta średnia Trilogy paliła się trochę dłużej, co mała Yankee, czyli bardzo krótko. Zniknęła w oka mgnieniu.
Wiem, że nasza opinia jest odosobniona wśród innych zachwytów nad tymi świecami i dlatego jeszcze większe jest nasze rozczarowanie.
Skoro już przy temacie świec to zauważyłam, że w Lidlu w sprzedaży będą piękne lampiony <3 Podobają mi się te białe, klik
a po nieudanych 'wypaleniach' weekend'owo pocieszymy się TYM
:3
Tych świec także jestem ciekawa ;-)
OdpowiedzUsuńo kurka spalenizna... hehe. Ale wygląd piękny : ]
OdpowiedzUsuńja jeszcze tych świec nie miałam z ww, bo na razie kompletuje moje yc marzenia : p ale tą drugą sama chciałam ostatnio kupić : p
OdpowiedzUsuńChciałabym posłuchac jak ten knot się pali :P 100 zł?;O bez przesady! ale ładnie wygladaja ;P szkoda, ze czuc spalenizna ale to zapewne od knota ;) Porto moj kuzyn z Belgii przywozi :P piekne lampiony <3
OdpowiedzUsuńNo 89 chyba ; p prawie sto złotych. Na promocji dałyśmy za nie po 70 zł.
UsuńPorto jest pyszne <3
wyglądają zjawiskowo....ale zapach spalienizny???
OdpowiedzUsuńNoe potrafię tego inaczej nazwać : <
UsuńNa początku pachnie, ale kiedy pali się dłużej to czuć spaleniznę
Wygląda pięknie i zachęcająco, ale ja jestem przekonana tylko do YC. :)
OdpowiedzUsuńZ WW lubię woski, świece jakoś mnie nie kuszą :) choć wyglądają bardzo ładnie - znacznie bardziej elegancko niż YC, VC czy KC :)
OdpowiedzUsuń