czwartek, 25 czerwca 2015

Sleek Line Repair, Maska do włosów

Maskę tą stosowałam chyba około dwóch lat temu po raz ostatni i wspominam ją świetnie. Zawsze po jej użyciu moje włosy były miękkie, gładkie aż po same końce, a do tego pięknie pachniały. Swego czasu był to mój must have, tak jak teraz Nivea, long repair.
Potem maski nie mogłam nigdzie kupić, a nie chciałam zamawiać przez internet tylko jednego produktu i nasza znajomość została przerwana.
Ostatnio przy okazji poszukiwań Mythic Oil w hurtowniach fryzjerskich natrafiłam na nią ponownie i kupiłam. Cena ciągle jest niska, ponieważ za 250 ml bardzo wydajnego produktu zapłaciłam 8,88 zł.
à propos powrotu do przeszłości to pomyślałam sobie, że czas odświeżyć znajomość z czymś jeszcze (KLIK) Na pewno pochwalę się w przyszłym tygodniu : )


Maska zamknięta jest w plastikowym opakowaniu, zakręcanym i zabezpieczonym w środku dodatkowo plastikową wkładką.
Pierwszym pozytywem, z którym mamy kontakt od razu po otwarciu, to zapach. Wspaniały  jest słodki, niemożliwie intensywny, delikatnie 'fryzjerski', ale jednocześnie jakby kwiatowy. Nie do opisania nawet dla mnie, a zapachów w swoim życiu przerobiłam dużo ;d Niekiedy wydaje mi się, że pachnie trochę jak guma balonowa.
Aromat jest bardzo intensywny, niektórych może drażnić, a nie jest łatwo się go pozbyć. Włosy pachną nim do kolejnego umycia, co nie zdarza się często.
Konsystencja to kolejny atut. Jest bardzo gęsta, maślana, świetnie się rozprowadza, dzięki czemu na pewno starczy na długo. Na mojej długości włosy wystarczy ilość mniej więcej łyżki. Nie nakładam kosmetyku na skalp, ponieważ moje włosy łatwo obciążyć.
Maskę aplikuję po umyciu na około 10 minut. Już podczas aplikacji czuć jak zmiękcza włosy. Po upływie czasu gdy spłukuje produkt, kosmyki są tak gładkie, śliskie jak jedwabna apaszka.
Po odsączeniu wody łatwo jest rozczesać włosy i trwa to zaledwie chwile. Jedynie końcówki stawiają lekki opór i potrafią się poplątać, ale z nimi rozprawię się już niedługo u fryzjera ;d
Kiedy włosy wyschną są miękkie, lekkie i niezmiernie gładkie aż po same końcówki. Zachowują puszystość, ale jednocześnie są dociążone, nie fruwają wszędzie ;d
Dodatkowo nie obciąża ich, nie powoduje szybszego przetłuszczania, ale ja omijam skalp.


Skład z tego co zauważyłam trochę się zmienił od tamtej pory, kiedy ją używałam, niestety na gorsze jak to zwykle bywa, ale dalej działa tak samo, więc będę czasem używać : )
Z tych lepszych składników mamy tutaj: emolient, olej słonecznikowy, proteiny jedwabiu, glicerynę, olej ze słodkich migdałów, sok z owoców tajemniczej rośliny Actinidia Chinensis, soki z cytrusów i jabłek, które zapewne mają funkcję zakwaszającą, dzięki czemu włosy pięknie lśnią.

Moje rzęsy już od dawna nie są niczym dokarmiane, przez co wyglądają całkiem przeciętnie. Myślę, że skuszę się na ponową kurację (KLIK).Wydaje mi się to niezbędne w tej chwili, tak jak ten kapelusz KLIK kiedy wreszcie pogoda się zmieni na lepsze : )

M.

12 komentarzy:

  1. Dobrze,że nie obciąża to jest ważne;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to bardzo ważne i ona tego nie robi na szczęście mimo swojej gęstej konsystencji ; )

      Usuń
  2. Fajnie, że się sprawdza i pachnie. Cena też zachęcająca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że jak zobaczę ją gdzieś stacjonarnie, to zakupię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest chyba tylko w hurtowniach fryzjerskich ;) Ja kupiłam w Sosnowcu

      Usuń
  4. Gdyby nie IPA i problemy z dostępnością bym się skusiła...

    OdpowiedzUsuń
  5. Actinidia Chinensis to kiwi ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Interesująca ta maska, chyba warta uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Za taką cenę warto, jeśli nie przeszkadza Ci skład, który najpiękniejszy nie jest :<

      Usuń
  8. Super sprawa! Dobrze do tego pasuje też zestaw kosmetyków do wygrania w konkursie - http://bit.ly/diamentowekosmetyki

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.