Moja ostatnia przygoda z maską EcoLab była tak fatalna, że nie zamierzałam kupować żadnej innej maski tej firmy. Na tytułową skusiła się Ola, ponieważ u niej wcześniej wspomniana maska sprawdziła się świetnie i miała ochotę na więcej.
Niestety, tym razem zawiodła się na niej i oddała ją mnie. Bardzo się przed nią broniłam, byłam tak uprzedzona i zniechęcona.
Odwlekałam użycie jej jak tylko mogłam. Zawsze trafiało na moją głowę coś innego ;d Niestety i tym razem przeczucie mnie nie zawiodło, choć początki nie były takie złe i już nawet myślałam, że może się polubimy.
Kiedy tylko odkręciłam plastikowy słoiczek urzekł mnie słodki zapach. Właściwie trudno mi opisać czym pachnie - jest to coś owocowego, kwiatowego, lekko egzotycznego. Z pewnością aromat jest intensywny, mocno zapada w pamięć, uprzyjemnia aplikację.
Konsystencja jest średnio gęsta, ale nie spływa przy odpowiedniej ostrożności. Dobrze się rozsmarowuje i już mała ilość wystarczy by pokryć całe włosy + odrobinę zaaplikować na skalp. Wydajność standardowa dla produktów do włosów. Nie ubywa w tempie ekspresowym.
Maskę trzymałam na włosach zarówno przez kilka minut jak i dłużej około 30 minut. Właściwie dawała zawsze taki sam efekt, wiec potem korzystałam z niej głównie kiedy się śpieszyłam.
Podczas nakładania włosy od razu stawały się miękkie i bardzo śliskie. Pozostawały takie również podczas spłukiwania. Podczas stosowania poprzedniej maski włosy były miękkie, kiedy maska na nich była, jednak już spłukując ją przeczuwałam problemy ;d
Tutaj do końca wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. Przez cały czas, kiedy włosy schły ciągle były miękkie, miłe w dotyku i delikatne. Już nawet pisałam do Oli hymny pochwalne, aż tu nagle, kiedy włosy były całkiem suche wszystko obróciło się o 180 stopni.
Podczas gdy na mokro nie było problemów, by rozplątać je palcami, tak na sucho bardzo się plątały, końce stały się suche, napuszone i zwyczajnie brzydkie.
Fryzura w ogóle nie chciała się układać, a po kilku godzinach były już przyklapnięte.
Zawsze kiedy użyłam tego kosmetyku musiałam włosy związywać, bo denerwuje mnie taki widok ;c Dodając do tego mój jesienny kryzys włosowy maska jest totalnie skreślona.
W składzie: woda imbirowa, organiczne masło shea, olej makadamii, olej sezamowy, olej z orzechów brazylijskich, organiczne masło kakaowe, orzech mydlany, ylang ylang, gliceryna, kwas mlekowy.
Cena 25 zł za 250 ml.
Wracam do oglądania filmików ze strony http://www.indecotrojmiasto.pl/, potem zamierzam poczytać o żelu CERKOGEL, ale zanim do tego przysiądę zaparzę sobie yerba mate ;d
Jakieś doświadczenia z opisywaną maską? Czy jeszcze nie trafiła w Wasze ręce? ; )
M.
Jakos mnie ta firma wogole nie przekonuje. Stanowczo wole Planetę Organicę i Biovaxy :D
OdpowiedzUsuńNigdy jej jeszcze nie miałam, ale może się skuszę, jak zużyję już moje zapasy. ;D
OdpowiedzUsuńJa nie miałam jeszcze do czynienia z tymi maskami i cóż...w większości jest to efekt Waszych opinii ;) Planuję jednak zakup szamponu Ecolab również biorąc pod uwagę Twoje recenzje :)
OdpowiedzUsuńNie mialam jej. Szkoda , ze okazala sie fatalna
OdpowiedzUsuńEcoLab mają piękne składy dlatego bardzo mnie kuszą, ale też mam problem z doborem odpowiednich kosmetyków tej firmy do moich włosów.
OdpowiedzUsuńNie miałam i chyba nie chcę... Ale ciężko mi wyobrazić sobie Twoje włosy w złym stanie.
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
Mi też ciężko wyobrazić sobie Twoje włosy w złym stanie :D może masło shea nie służy Twoim włosom? Miałam coś podobnego do efektu jaki opisujesz właśnie po maśle shea.
OdpowiedzUsuń