Wracając jednak do tematu dzisiejszego posta... : )
Ta maska razem z innymi z tej linii to bestseller wśród Blogerek. Od dawna miałam na którąś ochotę, ale opinie były tak skrajne, że zawsze podczas zakupów brakowało mi odwagi by wrzucić choć jedną do koszyka. Po przeanalizowaniu składów i przemyśleniu jakie składniki moje włosy lubią zdecydowałam się na początek na marokańską. Na wszelki wypadek uznałam, że zawsze mogę zużyć ją przed myciem i na pewno się nie zmarnuje.
Maska zamknięta jest w plastikowym słoiczku z nakrętką. Plastik jest przeźroczysty, sama nakrętka nie. Pojemność to właściwie moja ulubiona, bowiem 300 ml. Nie za mało, więc nie kończy się za szybko, ale też nie za dużo, ponieważ jeśli okaże się, że produkt się nie sprawdza to nie muszę się z nim męczyć za długo ;d Konsystencja jest w kolorze zgniło zielonym, gęsta, lekko śliska, dobrze się rozprowadza na włosach, nie znika z nich podczas aplikacji. Wystarczy niewielka ilość by pokryć całe włosy. Dzięki maślanej konsystencji nie spływa i pozostaje na miejscu przez cały czas.
Zapach jest bardzo intensywny, przy dłuższym wąchaniu może lekko drażnić, czasem powoduje kichanie ;d ale ja jestem bardzo wrażliwa na zapachy ;p
Kojarzy mi się z czymś mocno orientalnym, indyjskim, ale jednocześnie posiada nutę męskich perfum. Z czasem przyzwyczaiłam się do tego i nie przeszkadza mi to, a nawet zaczął mi się podobać ten zapach.
Maskę nakładam na włosy regularnie koło 2 razy w tygodniu. Zawsze na dłużej niż chwilę (od 15 minut do nawet godziny), ponieważ do stosowania na kilka minut mam inne odżywki, które stosuje na co dzień.
Nie zauważyłam jednak, żeby dłuższe trzymanie miało wpływ na działanie, dlatego zwykle staram się nałożyć na około 20 minut. W tym czasie nakładam czepek, pod którym utrzymuje się ciepło.
Już podczas aplikacji czuć zmiękczenie włosów, które utrzymuje się w trakcie spłukiwania. Niestety, po odsączeniu włosów początkowo występuje efekt sztywności. Po pierwszym użyciu byłam przez to rozczarowana, ale na szczęście w miarę jak włosy schną stają się coraz miększe. Kiedy wyschną całkowicie ich wygląd bardzo mi się podoba - są mięciutkie, gładkie, ale jednocześnie puszyste. Co dla mnie ważne nie występuje problem suchych końców - włosy są odżywione po same końce. Maska dodatkowo pięknie nabłyszcza włosy. Niestety nie ułatwia rozczesywania ;c
Produkt nie obciąża, nie przyśpiesza przetłuszczania - nawet nałożony w małej ilości na skalp.
W składzie mieszanina wody z olejem arganowym, olejkiem neroli, wyciągiem z liści laurowych, oliwą z oliwek, olejkiem eukaliptusowym, olejkiem lawendowym, ekstraktem oregano. Dalej emolienty, substancje ułatwiające rozczesywanie,dwa lekkie silikony (jeden lotny, jeden zmywalny łagodnym detergentem), antystatyk.
Cena regularna to około 28 zł.
M.
Chyba jest nie dla mnie, moje włosy z natury lubią się plątać i puszyć, więc od maski oczekuję, że włosy będą się łatwo rozczesywać i ze je wygładzi.
OdpowiedzUsuńMiałam, bardzo lubiłam:) jednak moje serce podbiła jej siostra - maska toskańska. Pomijając cudowne działanie jej zapach jest wręcz uzależniający i utrzymuje się megadługo:) jak będziesz miała ochotę polecam wypróbować kochana:)
OdpowiedzUsuńMyślę o kupieniu innej następnym razem :) może właśnie ta, która polecasz
UsuńBardzo ciekawią mnie te maski :) Z pewnością za jakiś czas sięgnę po tą albo inną z tej serii :)
OdpowiedzUsuńCzuję się skuszona :) Kolor jest bardzo ciekawy - niby nie zachęca, ale i tak bym brała ;)
OdpowiedzUsuńMoże też przy najbliższej okazji dorzucę do koszyka - zobaczymy :)
Hm ta maska mnie do tej pory nie kusiła ;) Kupcie sobie maty grzejne do łazienki - podłączasz do gniazdka, ustawiasz jak mają grzać i voila działają tylko wtedy kiedy chcesz.
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia o istnieniu czegoś takiego:) dziękuję za radę. Poczytam o tym :)
UsuńFarelkę albo grzejniczek polecam, sama używam i mam ciepło w 5-10 minut :))
UsuńA maskę znam tylko z opakowania, nie używałam niestety.
Dziękuję dziewczyny za rady;* jesteście nieocenione;)
UsuńMam ajurwedyjską która jest boska, a ta już dawno mnie kusiła i w końcu się u mnie pojawi ten skład zachęca :)
OdpowiedzUsuńajurwedyjskiej też kiedyś spróbuję na pewno ;)
UsuńOo, ajurwedyjską miałam :) Nienawidzę brokatu, drobinek itp. pod żadną postacią w kosmetykach, ozdobach choinkowych czy ozdobach do włosów brrr i to była moja zmora. Wydawało mi się, że maska rozjaśnia mi też włosy, niektóre kosmyki miałam po ok. 2 miesiącach jej stosowania jaśniejsze i o ile na moim naturalnym średnim blondzie byłoby to fajne, tak na hennowanych czarnych niezbyt mi to leżało :)
UsuńUwielbiam cię w mocnych kolorach szminek - normalnie bogini <3 mogłabym doradzić się w temacie włosowym? Bo jesteś moim autorytetem *,*
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana;* bardzo mnie cieszą takie słowa:))
UsuńOczywiście, jeśli będę umiała to pomogę: )
Napisz na maila, proszę;)
UsuńUwielbiam cię w mocnych kolorach szminek - normalnie bogini <3 mogłabym doradzić się w temacie włosowym? Bo jesteś moim autorytetem *,*
OdpowiedzUsuńKocham ją, niestety dobija dna, wiec chyba kupie tą złotą. :D
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie ogloszenie wynikow z okazij urodzin bloga?
OdpowiedzUsuńhttp://www.sophieczerymoja.pl/2015/09/r-o-z-d-n-i-e-u-r-o-d-z-i-n-o-w-e.html
UsuńJEST NA SPISIE moich rzeczy marokanska ;)
OdpowiedzUsuńTwoje włosy są piękniejsze niż Anwen :*
Uwielbiałam ją swego czasu! Chyba niedługo złożę znowy zamówienie.
OdpowiedzUsuńKusi mnie ona szalenie, oj kusi... ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*