wtorek, 22 grudnia 2015

'jazda figurowa' ; )

Z początku zaznaczę, że niniejszy post powstaje na życzenie wielu z Was, choć sama bynajmniej nie poczuwam się by dawać 'złote rady' w kwestii diety na piękną figurę/sylwetkę ponieważ sama takiej nie mam i raczej mieć nie będę : )
Frapowała Was kwestia mojego odchudzania zatem od niej postanowiłam zacząć post. Miałam w zamiarze zrzucić tyle kilogramów (zaczynając z wyjściową wagą 72 kg) by czuć się i wyglądać lepiej. Uprzedzając Wasze ewentualne pytania o zdjęcia sprzed odchudzania - takowych nie posiadam, zważywszy na fakt, że od dłuższego czasu przerzucam zdjęcia na pendrive'y, które albo notorycznie gubię, albo po jakimś czasie użytkowania po prostu się psują i wyskakuje komunikat o konieczności sformatowania co oczywiście nieuchronnie wiążę się z usunięciem całej ich 'treści'. W sumie nie ma czego żałować aczkolwiek tragedii nie było - wyglądałam trochę jak taki napuchniętych chomik tudzież świeżo wypieczona kajzerka. Konieczność zrzucenia tego i owego dostrzegłam po zdjęciach, które robię sobie od dłuższego czasu - wszystko jakoś ze sobą nie współgrało, choć przyznam, że czasem mam trochę myśli typu 'schudłabym, ale szkoda mi cycków' - za przeproszeniem. Coś nie coś widać na zdjęciach z mojej włosowej historii, szczególnie kiedy próbowałam być 'blondynką' a kończyłam ze sraczką na głowie - jak pewnie widziałyście nie zajmowałam całego kadru swoim rozlewającym się wszystkim, choć sprawiałam wrażenie napuchniętej - szczególnie na twarzy, ale musicie uwierzyć na słowo.
Z wagi 72 kg w swoim 'najlepszym czasie' uzyskałam 53,5 kg, ale summa summarum na chwilę obecną moja waga waha się między 56-58 kg. Poniższe zdjęcie jest chyba najbardziej aktualne. Odkąd zaczął się rok akademicki skupiam się głównie na robieniu zdjęć włosów, ale czasem coś tam jeszcze dodatkowo ujmę w kadrze.

Moje odchudzenie było raczej spontaniczne i bardzo 'na wyczucie'. Nigdy się nie głodziłam, ale trzeba zaznaczyć, że nigdy (przed odchudzaniem) jakoś specjalnie się nie 'przeżerałam' - specjalnie użyłam tego a nie innego słowa, ponieważ czasem (od wielkich dzwonów co prawda, ale jednak) zdarzało mi się niestety przeżreć. Pamiętam takie zdarzenie - któregoś dnia poszłam z Moniczką do maka wzięłam 3 tudzież 4 'czisy', napój gazowany i wielkie frytki i rzuciłam tekstem w który najwyraźniej bardzo chciałam uwierzyć - 'wiesz Monia, ja tak jem dość sporo a jakoś nie tyję specjalnie, nie?'. No niestety - z czasem się trochę tego uzbierało ; )
Przede wszystkim utratę kilogramów zawdzięczam zdartemu przeze mnie rowerkowi stacjonarnemu. To na nim wylewałam siódme poty ćwicząc codziennie (jeździłam intensywnie, a nie jak na wycieczce krajoznawczej) po godzinie bądź półtorej, Zgrałam sobie rihannę, seana paula, beyonce (haha, wiece, że słucham innej muzyki, choć i tej na moich 'fit ipodzie' nie brakowało) i tak sobie jeździłam przez pół roku. Z czasem odpuściłam codzienne ćwiczenia, ponieważ widziałam już zadowalające mnie efekty, a nigdy nie chciałam jakoś tracić 'kształtów', które mam właściwie od zawsze dzięki mojej mamie, która posiadała (i moim zdaniem nadal jest w posiadaniu) przepiękną, proporcjonalną figurę - ja niestety jestem dużo gorszą jej wersją. Niemniej jednak ta genetyczna ruletka zadziałała na moją korzyść ; ) Utraty moich kilogramów nigdy nie uważałam za jakiś sukces - choć wiadomo, przyjemniej patrzyło mi się w lustro.
Nadmienię również, że próbowałam polecanych przez Monikę różnych '10 minut brzuch', '10 minut tyłek' itp. itd. jednakże za każdym razem było to dla mnie zbyt bolesne/meczące i tym samym postawiłam tylko na rowerek treningowy. Ewę Chodakowską wyłączyłam po 10 minutach. Ten rodzaj ćwiczeń kompletnie nie był dla mnie ; )
Moje zdjęcie sprzed 2-3 lat, dokładnie nie mogę go jakoś umieścić w czasie, ale jak widzicie mam krótsze włosy ; ) Nie ukrywam, że chciałabym wrócić do regularnych ćwiczeń co na chwilę obecną jest niemożliwe bowiem cały czas 'macają' mnie przeziębienia i różne zapalenia ;d
Co jadłam podczas odchudzania?
Jak już wspomniałam nie głodziłam się, ale w mojej diecie najwyraźniej 'czegoś' brakowało, ponieważ wypadło mi sporo włosów. Jadłam właściwie wszystko ze szczególnym uwzględnieniem warzyw i owoców. Chodziłam również na 'normalne' obiady u Moniki, które uwielbiam od zawsze. Nie potrafiłam z nich zrezygnować, jak również z innej mojej wielkiej namiętności, którą była pomarańczowa fanta - piłam ją przez cały czas odchudzania, nie chciałam czuć się ograniczona sama przez siebie i swoje 'widzimisię'. Zależało mi na tym by schudnąć, ale nie kosztem wszystkiego co lubię ; ) Dawałam sobie po prostu porządnie w kość za sprawą 'ćwiczeń' i nie objadałam się po 18:00 - właściwie nie jadłam już nic po upływie tej godziny. Dlaczego akurat po 18:00? Bez większego znaczenia, tata zawsze mówił kiedy zabierał się za odchudzanie 'Basiu (moja mama ;3) po 18:00 nic już nie jem, odchudzam się!'.
Jak widzicie - nie robiłam nic specjalnego. Nigdy nie liczyłam kalorii, ani nie ważyłam jedzenia - to jest dla mnie śmieszne liczyć ile co ma kalorii i dopiero wtedy zabierać się za posiłek... Kocham jeść i nie potrafiłabym tak, naprawdę. Główny sprawca mojej utraty wagi to RUCH.
Nic odkrywczego prawda?

A co z efektem jo-jo
?
Mnie on ominął i myślę, że raczej już mnie nie uraczy swoją obecnością ; ) Trzymam wagę odkąd schudłam i ta sytuacja trwa niezmiennie.

Jak wygląda moja dieta teraz?
Przede wszystkim wiecie zapewne, iż z racji mojej włosowej obsesji, jem wszystko to co pomaga by włosy rosły piękne i zdrowe (dalej nie osiągnęłam swojego włosowego celu i raczej to długo nie nastąpi). Nic sobie nie odmawiam choć znam granicę, której nigdy nie przekraczam - zresztą bardzo nie lubię towarzyszącego obżarstwu uczucia 'przepełnienia' i niemocy przewrócenia się na drugi bok ;d Jest to nawet na swój sposób nieco niesmaczne.
Jadam dużo orzechów (ziemnych, laskowych, jakoś nie lubię włoskich) i pestek (moje ulubione to pestki dyni, słonecznika). Smażę na oliwie z oliwek, używam jej zamiennie zamiast masła. Chcę wprowadzić w dietę olej kokosowy, ale jakoś zawsze schodzi mi do włosów.
Jadam również warzywa, owoce, rośliny strączkowe (pałam do nich wielką miłością). Jedyne co jem rzadko i właściwie tylko w postaci wędlin to mięso. Nie lubię, nie smakuje mi i jeśli mam je zjeść to tylko w hamburgerze ze 'zdrowej krowy', gdzie chodzę często w przerwie między zajęciami.
Wybieram również wersję z rybką, bądź grillowanym koźlim serem (drugie zdjęcie poniżej) ;3 Jest przepyszny, choć ja biorę bez miodu : ) Moją ulubioną pizzą jest pizza z Len Arte (Katowice), również jadam ją od czasu do czasu w przerwie między zajęciami.
Jeśli miałabym określić co jem teraz napisałabym po prostu, że wszystko prócz właśnie mięsa.
Staram się pić również dużo wody, bo nadal sięgam po nieco innego napoje ;c

Jeśli chodzi o sprzęt treningowy jaki posiadam w domu jest to właśnie rowerek stacjonarny i orbitrek. Zamierzam w najbliższym czasie, jak wyleczę się w 100% wrócić do ćwiczeń już nie tylko z myślą o figurze, ale bardziej o kondycji i zdrowiu : ) Poniżej zdjęcie z wakacji w Tunezji (jakieś 2 lata temu?), wiem, że stoję jak ostatnia łajza, ale trudno. Jak widzicie same - nie ma się czym zachwycać : )

51 komentarzy:

  1. Nie mogę się przestać gapić na zdjęcie z papierosem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przyznam szczerze, że ja też mam jakoś do niego sentyment ;d dobrze, że mi się to zdjęcie uchowało ;d

      cieszę się, że się podoba ;* <3

      Usuń
  2. JEST CZYM SIĘ ZACHWYCAĆ!
    Kocham Twój tyłek i talię :D i się z tym nie kryję! I w ogóle, jesteś piękna :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o jeju, dziękuję Kochana <3 bardzo, bardzo mi miło! ;*

      Usuń
  3. Jak na moje oko niczego Ci nie brakuje i wszystko jest ok :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. 'nie ma się czym zachwycać' ?! Dziewczyno, jesteś idealna! Najpiękniejsza figura jaką widziałam. Szczupła, płaski brzuch, ale nadal kobiecy; nie ma dla mnie nic obleśniejszego niż żylasty umięśniony brzuch u kobiety, równocześnie piękny biust, wcięcie w talii - można Ci tylko pozazdrościć. Już nie wspominając o Twoich włosach czy twarzy.
    Dziękuję Ci za ten wpis - potrzebowalam takiej dawki motywacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie też się bardzo nie podoba przesadnie umięśniony kobiecy brzuch ;c jakoś średnio przyjemnie mi się na to patrzy ;d choć wiem, że są różne gusta i niektóre Dziewczyny do tego dążą : ) i dziękuję bardzo za miłe słowa : ) cieszy mnie najbardziej fakt, że wpis był dla Ciebie motywujący, to dla mnie najważniejsze <3 : ))

      pozdrawiam serdecznie! ; )

      Usuń
  5. Zdjęcie w czarnej sukience jest po prostu obłędne! <3
    Ja też planuję się zabrać za siebie, ale moją wielką słabością jest miłość do żółtego sera... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się bardzo, że Ci się podoba <3
      żółty ser <3 ja również mam do niego słabość - w tościkach (czasem po prostu chlebek + serek ;d to takie dobre ;c) na pizzy, uwielbiam pod każdą postacią, nie jestem w stanie powiedzieć mu 'nie' ;d

      Usuń
  6. Oj chciałabym mieć taką figurę jak Ty :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo mnie cieszy fakt, że Ci się podoba : ) naprawdę ;D

      Usuń
  7. Wyglądasz naprawdę świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to nie ma czym?! Wiele bym dała by mieć taką talię i taki kształt figury, jednak genów się nie oszuka :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo się cieszę, że Ci się podoba <3 : )

      pozdrawiam serdecznie! : )

      Usuń
  9. Zmotywowałaś mnie, bardzo :) Do tego stopnia, że chyba przytargam ze strychu rowerek :D
    Ale, jeszcze jedno: masz przepiękny stanik na ostatnim zdjęciu, gdzie go dorwałaś?

    Wesołych! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podpinam się pod pytanie :)

      Usuń
    2. dziękuję! ;*
      Kochane to ten - http://www2.hm.com/pl_pl/productpage.0223773001.html
      ja mam słabość do tego typu staników, a teraz właśnie przeglądałam stronę h&m w poszukiwaniu innych i znów chcę je wszystkie ;d

      Usuń
    3. o. chciałam go kupić ale wyglądał tak jakoś...biednie na wieszaczku. Ale to pewnie kwestia odpowiedniego...wypełnienia hy hy :D

      Usuń
  10. Wiele razy pisałaś, że nie robisz w tej kwestii właściwie nic szczególnego, ale jak zobaczyłam, co jesz, to padłam: te wszystkie pestki, oleje, brak mięsa.. jeeej, chylę czoła. Ja uważam, że ruch jest zbawienny, ale jednak bardziej istotne jest to, co jemy, a nie to, ile się ruszamy. Jestem świetnym przykładem: teraz mam kontuzję, ale normalnie chodzę od paru lat 5 razy w tyg. na porządny trening, efektów jednak nie ma, bo jem baaardzo niezdrowo. Także ruch nie pomoże, jeśli jemy źle, choćby nie wiem, co się robiło. OK, zauważam u siebie wyrzeźbione ciało jak np. mam zatrucie pokarmowe i chudnę, ale ogólnie wszystkie te ładnie zaznaczone mięśnie giną u mnie na co dzień pod tłuszczem. Nie jestem gruba, wręcz przeciwnie, ale procent tłuszczu mam spoooro ponad normę. Nawyków żywieniowych nie potrafię zmienić od 10 lat pomimo ogromnych prób, teraz już się poddałam, to niestety silniejsze ode mnie. Jedyne co wiem, to że gdyby nie ruch, ważyłabym obecnie ze 100 kilo :)
    Czy mogę spytać, ile masz wzrostu? bo to też istotne przy wadze.
    Ja mam 180 a moja waga waha się między 55 a 70 (takie wahania to oczywiście kolejny efekt złego odżywiania).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardziej mówiłam tak przez wzgląd na siebie i jak to wyglądało u mnie ;d : )
      również mam takich parę rzeczy z których nie zrezygnuję za chiny ludowe, bo po prostu czuję się wtedy jakbym się unieszczęśliwiała ;d dodatkowo, jak coś w kwestii jedzenia jest nie po mojej myśli to staję się nerwowa i trochę nieznośna ;d
      mam 162 cm wzrostu, także taki ze mnie przykurcz ;d : )

      pozdrawiam serdecznie i życzę aby kontuzja jak najszybciej została 'zażegnana' i ogólnie dużo zdrówka : )

      Usuń
  11. Takie tam tylko najidealniejsze ciało i włosy ever.... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakie tak najidealniejsze! ;d nic z tych rzeczy, ale dziękuję <3 ;*

      pozdrawiam serdecznie <3

      Usuń
  12. Powiem tak - Twoja sylwetka jest rewelacyjna. Po prostu.
    Cudne wcięcie, kobiece kształty, krągłości, ale bez efektów specjalnych typu cellulit. Jestem hetero, ale myślę, że określenie, które by Cię opisało to po prostu apetyczna :D
    Nie wyobrażam sobie Ciebie grubszej ani chudszej. Jest idealnie i tak powinno zostać :)
    P.S. Mnie też łapie choróbsko - wczoraj skończyłam kurację antybiotykiem i od niedzieli, już tak naprawdę, planuję wziąć się za regularne ćwiczenia - nie po to by schudnąć, ale się wyrzeźbić. Takiego wcięcia jak Ty nie mam, ale moich delikatnych krągłości też szkoda mi tracić ;]
    Po powrocie do domu ze Świat ruszam z hula-hopem :D Nie od Nowego Roku, tylko teraz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o właśnie! przypomniałaś mi o tym, że o 22 muszę wziąć antybiotyk, pewnie z miliard razy jeszcze o tym zapomnę ;d ja jeszcze trochę kaszlę, ale myślę, że tak w niedzielę to aż wypada się poruszać po świętach, także trzymam za nas kciuki! <3

      i dziękuję za komplementy <3 bardzo mi miło!

      Usuń
    2. Z Twoimi kciukami będzie mi lepiej :D
      Możemy się motywować wzajemnie do ćwiczeń, które nas wyrzeźbią a nie pozbawią krągłości ;)

      Usuń
  13. Myslalas o karierze fotomodelki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj nienienienie, jakoś nigdy mi coś takiego nie było w stanie przejść przez myśl, w sumie nie mam nawet na tyle 'odwagi' żeby sobie coś takiego wyobrażać ;d lubię sobie robić zdjęcia (ostatecznie każdy może i korzystam z tego ;d), tak typowo dla urozmaicenia, nic więcej : )

      Usuń
  14. Zdjęcie w czarnej sukience - klękajcie ludziska! Istna bogini, przy Tobie Venus wróci z powrotem do piany bo jej będzie po prostu łyso :-). Boska figura, napatrzeć się nie mogę, po prostu cud natury. Oczywiście gusta są różne ale ja pojąć nie mogę dlaczego te wszystkie fitnesski z takim zapałem wytapiają tłuszcz z bioderek i wszystkie wyglądają jak przecinaki z patologicznym brakiem talii.

    O włosach Twoich nawet nie wspominam, bo słów mi brak :o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pamiętam, że kiedy byłam 'mała' zawsze oglądałam na mtv teledyski beyonce albo jennifer lopez i zawsze zazdrościłam, że one są takie super kształtne i okrutnie seksowne ;d nigdy nie podobały mi się jakieś wychudzone panny, choć wiadomo, że większość woli jednak co innego ;d

      bardzo się cieszę, że Ci się podoba i dziękuję za miłe słowa, od razu jest człowiekowi przyjemniej : ) pozdrawiam życzliwie : )

      Usuń
  15. Jak widzicie same - nie ma się czym zachwycać : )

    to ironia prawda? wygladasz jak modelki z pierwszych stron gazet, zazdro :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, nie to nie była ironia, ale cieszę się naprawdę, że tak pozytywnie zareagowałyście i że Wam się podoba - nie sposób opisać jak mi teraz przyjemnie, dziękuję bardzo! <3

      pozdrawiam serdecznie! : )))

      Usuń
    2. Nie ma za co, bo to prawda :D Podobno jestem ładna, a w porównaniu z Tobą wypadam słabo :D

      Usuń
  16. Prawdę mówiąc na tym pierwszy zdjęciu sprzed 3-4 lat masz piękną figurę. Ale najważniejsze to czuć się dobrze ;) Mi się przytyło w tym roku kilka kilo, ale póki co nie płaczę z tego powodu. Szkoda tylko, że w cycki nie poszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, tak, ja muszę wrócić do 'pracy nad całością', wtedy będę się czuć lepiej : )

      i dziękuję!

      Usuń
  17. Masz moim zdaniem figurę idealną. Nigdy nie podobały mi się wychudzone modelki, od zawsze były dla mnie takie "wysuszone" i nieapetyczne. Serio wolę figurę szczupłą, ale z krągłościami, a gdybym miała do wyboru wolę osobiście ważyć o 5 kg za dużo niż za mało :) Nie podobają mi się też nadmiernie umięśnione kobiece brzuchy z jednoczesnym brakiem bioder - ze względu na lekki terror fit obserwuję tego dość dużo i ciągle zadaję sobie pytanie jak to może być ładne i kobiece? U Ciebie jest idealnie. Ile masz cm w talii, a ile w biodrach? Pytam z ciekawości bo sama jako typowa gruszka (ach gdzie mój biust? no gdzie?) bardzo często denerwuję się podczas zakupów. Problemy z zakupem spodni, dopasowanych spódnic itp. większość tych rzeczy szyta jest na dziewczyny z różnicą 20-25 cm, a te które mają klasyczne 30 cm pomiędzy talią, a biodrami często muszą się ratować u krawcowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rety dziękuję! hm, szczerze mówiąc to mierzyłam się jakiś czas temu a teraz nie pójdę po metr bo po tym co dziś zjadłam mam chyba wszędzie po 200 cm ;DDD
      hm, np. pasy od Grety kupuję na 58-66 cm w talii a jak mierzyłam ostatnio to było jakieś 60 cm, biodra to jakieś 93 cm? ale nie dam sobie ręki obciąć ;d ja mam problem też z biustem, bo tam gdzie mieści się on 'wyje' w talii i na biodrach, a tam gdzie w talii idealnie, to niestety dupa za przeproszeniem stawia opór a biust jest okrutnie spłaszczony ;d dlatego nie lubię chodzić do sklepów ;d

      Usuń
  18. Ile masz wzrostu?

    OdpowiedzUsuń
  19. Pieknie bardzo! Jeszcze jak Moniczka schudnie to obie bedziecie the best!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu niby Monika mialaby chudnac? Jest pelna uroku i bardzo apetyczna w swoich kraglosciach. Piekno niejeden ma ksztalt.

      Usuń
  20. Gdziw można dostać taka sukienkę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to sukienka mojej siostry, więc 'skorzystałam' z niej wtedy ;c nie wiem skąd była, zważywszy na fakt, iż było to dawno, na pewno już jej nie ma, także przepraszam, ale nie pomogę ;C

      Usuń
  21. Dobra nie wiem co mam napisać bo co napisze to kasuje, ze swojej strony mogę tylko dodać, że jesteś przepiękna, a Twoja figura to moje marzenie!!! <333

    OdpowiedzUsuń
  22. A ja jestem szczupła i wyglądam jak kołek. Żadnych bioder ;/

    OdpowiedzUsuń
  23. kiedyś robiłam bardzo podobnie :) Rowerek stacjonarny to jednak potrafi zdziałać cuda :d chyba do niego wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie ja bardzo żałuję, że dosłownie 'zajechałam' swój ;c ale na szczęście jest jeszcze rowerek eliptyczny ;d : )

      Usuń
  24. Jesteś po prostu obłędna!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.