Szperając po internecie w celu znalezienia opinii o masce zauważyłam, że pojawia się inne opakowanie i trochę inny skład. Prawdopodobnie więc zmieniono skład produktu oraz opakowanie.
Wcześniejsze było całe żółte z szarą nakrętką. Szata graficzna została odmieniona na plus-zamiast żółci mamy piękne złoto z efektem trójwymiarowym i czarną zakrętką. Ja uwielbiam połączenie złota i czerni.
Kolejnym atutem maski jest jego konsystencja oraz zapach. Produkt jest niesamowicie gęsty, niczym masło do ciała. Rozprowadza się świetnie, ślizga się po włosach. Nie ma możliwości, żeby coś spłynęło. Aplikacja jest szybka i bezproblemowa, a zapach uprzyjemnia cały zabieg. Jest słodki, kojarzy mi się z deserem cytrynowym. Takie cytrusy w cukrze - wspomnienie dzieciństwa <3
Aromat jest również bardzo trwały, utrzymuje się przez długie godziny.
Opakowanie to klasyczny słoiczek o pojemności 200 ml. Korzystanie z niego jest wygodne. Nie wyobrażam sobie, by kosmetyk o tak gęstej, maślanej konsystencji był w innym opakowaniu, ponieważ nie dałoby się tego wydobyć.
Wydajność jest bardzo dobra, starcza na bardzo długo, ponieważ mała ilość wystarcza by pokryć całe włosy dokładnie.
Niestety, na tym plusy tego kosmetyku się kończą. U mnie w ogóle się nie sprawdził. Obwiniam za to dużą ilość masła shea w składzie. Jeśli już jesteśmy przy składzie to jest on bardzo bogaty, głównie emolientowy, choć zawiera również panthenol i keratynę. Ponadto silikony. Wydawać by się mogło, że to mieszanka idealna.
Niestety nie dla kogoś, w przypadku kiedy włosy nie lubią masła shea, które jest na początku składu.
Z olejów mamy również: olej arganowy, olej z krokosza barwierskiego. olej makadamia, oliwa z oliwek, olej z pestek moreli, olej ze słodkich migdałów, olej różany, olej sezamowy.
Maska nałożona solo na włosy, niezależnie od czasu na jaki ją pozostawię powoduje włosową katastrofę. Czupryna wygląda po prostu niewyjściowo - jest obciążona, wygląda na przetłuszczoną na całej długości. Włosy permanentnie tracą objętość, są przyklapnięte, pozbawione życia, a jednocześnie spuszone od połowy długości.
Po umyciu włosy wprawdzie są miękkie i dają się na mokro łatwo rozczesać. Kiedy schną nic nie wskazuje na 'katastrofę', poza tym, że czas schnięcia się wydłuża, co już jest podejrzane.
Włosy suche z kolei trudno się rozczesują, końcówki są suche, napuszone. Co najgorsze pozostają takie nawet po nałożeniu serum silikonowego, nawet mojego ulubionego olejku Dove czy Mythic Oil. Włosy nadają się tylko do jednego - do umycia.
Cena maski to około 18 zł. Często jest w promocji.
Ostatnio mój Narzeczony wspomniał (a teraz mnie właśnie nakłania do tego x raz na facebook'u ;d), że chciałby mieć w naszym wspólnym mieszkaniu akwarium z rybkami - przyznam, że ja w tej kwestii mam same złe doświadczenia - ciągłe mycie ich 'miejsca zamieszkania' oraz nieprzyjemny zapach w pokoju ;d może jakiś dobry filtr akwariowy załatwiłby sprawę ;3
M.
mysle ze moglaby sie sprawdzic na bardziej zniszczonych wlosch, ma duzo dobroci w skladzie :)
OdpowiedzUsuńNo dla mnie niestety za ciężka i to masło shea :<
UsuńM.
Cześć dziewczyny. W kwestii akwarystycznej - teraz można kupić filtry węglowe z UV, zupełnie inne od starych gąbek, (które jeszcze też można dostać). Zapachu nie ma w takim wypadku, ale czyścić szybkę i żwirek trzeba. Zależy jaką chcecie pojemność i typ akwarium, czy mają to być zwykłe neonki, czy pielęgnice, my mamy 420 litrów, to samego żwirku jest 100 kg. Najwięcej zabawy jest z morskim akwarium i też kasiory najwięcej idzie. Z pielęgnicami też jest zabawa i jak ci zaczną zdychać po kolei z powodu choćby niewłaściwego ph to siedzisz tylko i liczysz ile dyszek spuszczasz w kibelku :) No jest to kłopotliwe i kosztowne czasem hobby, ale jak zadbane, to akwarium jest lepsze od telewizora. Super antydepresant. Poza tym zimą nie musisz się martwić o przesuszone powietrze w domu. Pozdrawiam cieplutko, super dziewczyny z was.
OdpowiedzUsuńKochana, dziękuję Ci bardzo, bardzo za ten komentarz ;)
UsuńMy się w ogóle na tym nie znamy, a ja się nie chcę na nic zgadzać póki nie poznam tematu od każdej strony; d
Zaraz poczytam o tym co polecasz: )
Wasze akwarium musi być piękne, z tego co mówisz. Jest ogromne; o
Takie mogłabym mieć;d hehe ale może zaczniemy od czegoś mniejszego : )
Mnie jakoś produkty Gloss Kur nigdy nie służyły.
OdpowiedzUsuńCiekawe jakby sprawdziła się na moich włosach :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiałam kiedyś maski Gliss Kura - jeszcze przed "włosomaniackim czytaniem składów" ;) Potrafiły działać cuda. Czasami się zastanawiam jak zachowałyby się na moich włosach teraz ;]
OdpowiedzUsuńMoże warto spróbować? : > U mnie nigdy się nie sprawdzały i niestety nic się nie zmieniło: <
UsuńM.
Nie jestem fanką tych wszystkich masek. Z tych drogeryjnych jedynie biovax mnie przekonuje, daje efekty. Kocham za to Planetę Organicę. Mistrzostwo. W zasadzie u mnie maski, to tylko dodatek, efekty przynoszą mi tylko oleje nałożone na całą noc. :)
OdpowiedzUsuńCo do akwarium, ja mam zamykane takim, hmm, duzym, plastikowym wiekiem z wbudowaną lampą. Brak zapaszku rybek w mieszkaniu, polecam. :)
Biovax też u mnie średnio się sprawdza : < teraz właśnie siedzę z pilomaxem, zobaczymy co będzie ;)
UsuńDziękuję za pomoc ; *
Czyli jest szansa, że jakoś zniosę to akwarium ;d
M.
Szkoda, że tylko wszystko poza działaniem jest dobre
OdpowiedzUsuńMoje wlosieta bardzo "lubia" maslo shea, wiec moze u mnie by sie jednak sprawdzila ;)
OdpowiedzUsuńCzy to nie jest czasem nowa wersja tej maski: http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=58798&next=1 ?? Bo pamiętam, że przed włosomaniactwem ta maska działała u mnie cuda... i tak czasami się zastanawiam, co by było teraz :)
OdpowiedzUsuńOoo u mnie mogłaby się sprawdzić! <3
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
U mnie też by się raczej nie sprawdziła przez to masło shea.
OdpowiedzUsuń