Pogoda nas nie rozpieszcza i z racji tego poszukuje sprawdzonych sposobów na rozgrzanie. Wczoraj tak wymarzłam na spacerze, podczas którego właśnie były robione zdjęcia do dzisiejszego postu, że po raz pierwszy skorzystałam z tego przepisu i jestem pewna, że wykorzystam go jeszcze nie raz KLIK ten po lewej stronie. Polecam serdecznie :))
Zdjęcia niestety robione telefonem, stąd taka jakość i przekłamane lekko kolory. W słońcu włosy wyszły zbyt żółto ;c chłodny, mocny wiatr również nie ułatwiał zadania, także w efekcie końcowym nie rozczesałam się nawet, ponieważ jak tylko chwyciłam za szczotkę, tak znów zaczął wiać wiatr.
To na pewno nie jest pogoda na chodzenie w rozpuszczonych włosach ;d
W pielęgnacji postanowiłam wrócić do zapomnianego przeze mnie na długo lnu. Kiedyś bardzo mi służył fundując puszyste i niesamowicie miękkie kosmyki. Zawsze używałam go kiedy zależało mi na objętości oraz włosach miłych w dotyku. Potem z lenistwa postawiłam na maskę lnianą Sylveco, z której również byłam zadowolona, kiedy używałam ją przed myciem.
Włosy więc umyłam dwukrotnie mydłem cedrowym. Tak dla odmiany, ponieważ na okrągło używam teraz szamponu EcoLab. Na wilgotne, ale dobrze odsączone nałożyłam lnianego glutka. Chyba nie muszę przypominać jak się go przygotowuje, bo na pewno wszyscy już to znają ;d
Tak spędziłam godzinę snując plany o tym jakie cuda mogłabym tworzyć gdybym miała chociaż połowę rzeczy z tej strony KLIK wszystko takie piękne, słodkie, kolorowe. Podobna kolekcja jest teraz w Empiku <3 len zmyłam wodą i nałożyłam na dosłownie chwilę odżywkę Sekrety Arktyki z rokitnikiem.
Włosy po odsączeniu w bawełnianą szmatkę były lekko szorstkie i takie pozostawały przez cały czas kiedy schły, co bardzo mnie denerwuje i zawsze wtedy sięgam po suszarkę. Chętniej sięgałabym po suszarko lokówkę obrotową, albo chociaż po to KLIK
Po wysuszeniu okazało się, że włosy są dość gładkie i miękkie. Zyskały fakturę i mięsistość, nie były lejące jak zwykle, tylko jednak wciąż delikatnie usztywnione.
Końce zabezpieczone Mythic Oil.
Gdyby któraś z was przegapiła to w Netto mają być Cotton balls w bardzo niskiej cenie. Kolory są nawet podobne, tylko mniejszy wybór KLIK
Ja będę polować również na filiżankę. Wszystkie mam albo za małe albo za duże i widzę w niej szansę na ideał KLIK
Skąd kurteczka? :)
OdpowiedzUsuńto kożuszek z kołnierzem z futerka sztucznego w formie ramoneski. Kupiłam w sh :)
Usuńuwielbiam ich mięsistość :)
OdpowiedzUsuńJa len wolę jako płukankę. Choć przyznam, że ostatnio mam lenia i nie chce mi się go gotować. Za to nie zapominam o olejach, więc moje włoski są happy. Zerknęam na gazetki i mam ochotę na biały zegar z Netto. Ciekawe jak wygląda z bliska. Mam nadzieję, że to metal, nie plastik :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci tych włosów ah :D
OdpowiedzUsuńDrugie zdjęcie- cudny kolor. Wiem, że słońce przekłamało, ale po miniaturze myślałam, że trochę je rozjaśniłaś ;)
OdpowiedzUsuńŚliczne i takie lejące :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ta żółć :D
OdpowiedzUsuńpiękny kolor <3
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twój kolor włosów,jest cudowny.Mam do Ciebie pytanko dotyczące farbowania włosów henna naturalna,a konkretnie co daje odstawienie jej na 12 godzin i dodanie soku z cytryny? Przymierzam. się do farbowania.. czy na brązowym kolorze włosów może wyjść bardzo marcewkowy kolor,co zrobić aby kolor wyszedł ciemno rudy taki bardzo kasztanowy.Z góry dziękuję za odpowiedź
OdpowiedzUsuńOdstawienie henny powoduje, że więcej barwnika się uwalnia. Podobnie działa dodatek cytryny czy po prostu czegoś kwaśnego :)
UsuńW efekcie kolor jest trwalszy, ale również ciemniejszy,głębszy.
na pewno na żadnym brązie nie wyjdzie marchewkowy kolor po hennie. Intensywna rudość wyjdzie tylko na jasnych włosach niestety. Henna nie rozjaśnia włosów.
Jeśli chcesz kasztanowy to możesz spróbować Henny Khadi czystej lub z amlą i jantrophą.