Konsystencja i zapach bardzo mnie zaskoczyły. Już podczas pierwszego otwarcia opakowania w nozdrza uderzył mnie piękny, bardzo intensywny zapach. Maska pachnie ślicznie sokiem multiwitamina. Ja od dziecka uwielbiam takie soki i zawsze chętnie je kupuję, wiec ten zapach spodobał mi się ogromnie. Szczególnie, że jest mocny i trwały. Konsystencja zaś wyjątkowo gęsta i maślana, świetnie się rozprowadza na włosach, właściwie ślizga się po nich. Nie spływa, trzyma się na miejscu nawet jeśli chodzę z nią na głowie po mieszkaniu bez turbanu, bez niczego co mogłoby zabezpieczyć 'konstrukcję' ;d. Dzięki temu jest na pewno bardziej wydajna niż rzadsze wersje Kallosów. Na moje włosy wystarczy porcja około dwóch łyżek, aczkolwiek ja Kallosów sobie nie żałuję i włosy są nią grubo pokryte. Najczęściej stosowałam ją jako odżywkę na kilka minut i tutaj sprawdza się podobnie jak Blueberry, z tą różnicą, że włosy minimalnie lepiej się rozczesują. Poza tym są miękkie, błyszczące, lekkie. Nałożona metodą wczesywania daje dużo lepszy efekt - dodatkowe wygładzenie (szczerzej o 'wczesywaniu' pisałam przy okazji tej recenzji, klik). Plusem tej maski jest na pewno to, że ładnie ujarzmia włosy, niweluje puszenie. 'Wczesywanie' zajmuje kilka minut a efekt jest tego wart. Ostatnio postanowiłam maskę zastosować jako dłuższy kompres po myciu, na około pól godziny i od tej pory to jest moja ulubiona metoda. O ile inne Kallosy w takim zastosowaniu nie dawały efektu wow, tak ten po 30-40 minutach niesamowicie zmiękcza włosy i ułatwia rozczesywanie, co nie ma miejsca po kilku minutach z nim ; d Moim zdaniem to jedna z lepszych masek w tej cenie. W moim przypadku nie spowodowała poprawy stanu włosów, ale nie ma co na to liczyć. Jest to dobry kosmetyk jako uzupełnienie pielęgnacji.
Aktualnie zabieram się za malowanie i przygotowania, ponieważ wybieram się do Narzeczonego na Gwarki ; ) na chwilę obecną przeglądam z mamą http://www.blach-kancelaria.pl/, ponieważ co jak co, ale pomocy w internetowych poszukiwaniach mamie odmówić nie mogę ;d jutro niedziela dla włosów a tymczasem życzę Wam miłego weekendu! : )
Miałyście tą wersję Kallos'a? Jak się sprawdziła? : )
M.
Zapach musi być cudowny, też uwielbiam takie zapachy soku wieloowocowego ;) Chętnie bym ją wypróbowała na swoich włoskach.
OdpowiedzUsuńObecnie mam dwa kallosy w swoich zapasach, jagodową i wiśniową :D Nie powinnam czytać recenzji bo od razu mam ochotę kupić kolejny słoik maski :D
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy ujarzmiłaby moje wiecznie spuszone włosy :) Jak wykończę bananową, chętnie wypróbuję wersję multi ;) Widzę, że wysoko w składzie ma olej awokado, więc może spasować moim włosom :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to chyba najlepszy kallos :)
UsuńMam ją i również jestem zachwycona zapachem :) Moje włosy się z nią polubiły :)
OdpowiedzUsuńHej, kiedy możemy liczyć na obiecany post o Waszych tatuażach? ;)
OdpowiedzUsuńPS. Do zobaczenia na Gwarkach. :)
hm, moje tatuaże do wglądu są w tym poście - http://www.sophieczerymoja.pl/2015/01/greta-vintage-store-pas-do-ponczoch-w.html
Usuńswojego czasu go zaktualizowałam ;D
a co do Moniki, to musi dać się przekonać co by mi się dać obfocić z każdej strony ;D
: ))
Wypróbuję! :) Bardzo chętnie ;)
OdpowiedzUsuńJa już baaardzo długo męczę bananową...ale jej zapach i średnie działanie, lekko mnie zniechęcają do regularnego używania:(
OdpowiedzUsuńMoże rozejrzę się za multiwitaminą, skoro warto:)
wypróbuję tą maskę bo w planach mam wszystkie kallosy
OdpowiedzUsuńJa już kończę inną, niezbyt udaną litrową odżywkę. Nie mogę się doczekać Kallosa :D
OdpowiedzUsuń