poniedziałek, 7 września 2015

Kallos, Blueberry, Jagodowa maska do włosów

Maska to standardowy jeden litr produktu zamknięty w plastikowym słoiku z nakrętką. Konsystencja jak na Kallosa gęsta, konkretna, zwarta, nie spływająca, za co wielki plus. Do tego porządnie śliska, nie 'tępa' w dotyku, dzięki czemu dobrze się rozprowadza na włosach. Zapach na pewno nie jest jagodowy. Właściwie to on w ogóle nie jest owocowy. To nuta bardziej kwiatowa, lekko perfumowana. Zapach utrzymuje się na włosach, jest dość intensywny.



Kallosy ze względu na swoją pojemność u mnie potrafią stać w łazience kilka miesięcy ;d Jeśli już je nakładam to dość hojną ręką, nie żałując ich sobie.
Tej maski specjalnie używałam codziennie przez jakiś czas, by przekonać się jaka naprawdę jest, co jest w niej 'fajne', a co niespecjalnie mi się podoba.
Najzwyklejszy sposób to używanie jako odżywki po myciu na dosłownie chwilę. W tym wypadku włosy podczas nakładania są całkiem w porządku, jednak rozczesanie to nie mały problem. Zajmuje dwukrotnie więcej czasu niż zawsze, ponieważ końce są dość poplątane. Dobrze, że po wyschnięciu czupryna wygląda dobrze.
Stosowana jako maska na dłużej czyli od 15 minut do około 40, daje właściwie takie same efekty. Włosy finalnie wyglądają dobrze, są miękkie i dobrze się układają, ale to rozczesywanie... ;E
Spróbowałam więc metody wprasowywania, ale niestety efekt był taki sam. Sięgnęłam zatem po szczotkę i rozpoczęłam wczesywanie maski we włosy. Początkowo rozplątuje palcami kosmyki, przeczesuje je powoli dłońmi, a kiedy już wstępnie są rozplątane sięgam po TT i idąc od dołu do góry przeczesuję włosy. Kiedy rozczeszę całość to jeszcze przez jakąś chwilę kontynuuje, po czym zawijam w turban termiczny na kilka minut. Po takim zabiegu na pewno wyeliminowałam problem rozczesywania, ponieważ włosy są dobrze rozczesane już podczas aplikacji. To chyba moja ulubiona metoda używania Kallosów.
W mojej opinii maska ta to dobry kosmetyk dla mniej wymagających włosów. Te bardziej zniszczone czy przesuszone na przykład na końcach mogą nie być 'zadowolone'.
Zauważyłam również, że kiedy przed myciem nałożę olej, maska działa dużo lepiej. Wtedy problem rozczesywania zmniejsza się, a włosy zyskują jeszcze więcej odżywienia.
U mnie maska znajdzie zastosowanie co drugie mycie lub rzadziej, oczywiście wczesywana. Między jej zastosowaniami używam bardziej odżywczych produktów i w takim połączeniu włosy mają się dobrze.
Plusem kosmetyku jest to, że nie obciąża, nie przyśpiesza przetłuszczania, a włosy pozostają miłe w dotyku i puszyste.
Cena to około 10 zł.

W składzie typowo dla masek tej firmy: emolienty, olej z awokado, ekstrakt z borówki czarnej, dwa silikony (jeden odparowujący, drugi zmywalny łagodnymi detergentami), niacynamid, pantotenian wapnia, witamina E.
Dobrze, że brak protein, których moje włosy nie lubią : )

Okay, teraz już całkiem poważnie zbieram się z bratem, tylko jeszcze przez chwilę rozpłynę się na ofertą hotelu ze strony http://perlapoludnia.pl/, ah, ostatnio góry (zdjęcie ze strony głównej hotelu jest taaakie piękne!) zważywszy na mój wyjazd na którym mój Narzeczony mi się oświadczył kojarzą mi się jeszcze przyjemniej niż zawsze ;3 gdyby tylko nie obowiązki... od razu bym tam 'poleciała' ;c

Jak Wasze wrażenia względem tej maski? : )

M.

16 komentarzy:

  1. oo widzę że ma nowe opakowanie :) Mam ja i jest całkiem niezła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie wiem czy kiedykolwiek wykończę bananową i przetestuję inne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to mamy podobny problem ;d ja męczę te maski bardzo dłuuugo

      Usuń
  3. używałam, moje włosy jej nienawidzą. zapach jest okropny,dla mnie śmierdzi jak farba do włosów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się zapach nawet podoba ;) jest całkiem przyjemny. Ale każdy ma inny gust ;)

      Usuń
  4. używałam ale nie chwalę sobie ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Oo, zmienił się kolor opakowania :) Na moich włosach maska niestety nic nie robi, nieważne na ile nakładam, jedyna opcja to tuningowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja mam jeszcze keratynową, ale tak duże opakowanie ciężko zużyć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam aktualnie kallosa banana i lubię go, chciałabym wypróbować inna wersje, ale postanowiłam sobie, że póki go nie wykoncze to nie kupie kolejnej ;d

    OdpowiedzUsuń
  8. Też nakładam je hojną ręką :D nawet nie wiem jaki teraz zużyłam

    OdpowiedzUsuń
  9. właśnie ją używam, już od hmm... kilku łądnych miesięcy, mam jeszcze połowę:D uwielbiam ją i wszystkie Kallosa

    OdpowiedzUsuń
  10. U nas jej nie ma ;/ ale szkoda ze ciezko sie rozczesuja ;/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak do tej pory używałam tylko mlecznej wersji, ale czaję się właśnie na tę i chyba czas ją kupić :) Lubię kallosy za wydajność i cenę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Z pewnością ją wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.