Niedziela dla włosów w wersji bardzo
skróconej ponieważ mam zepsuty komputer i pisanie każdego zdania
zajmuje mi wieczność, nie wspomnę o tym ile nerwów mnie to
kosztuje ;c (komentarz nie-autora - Monice nie działa ani spacja, ani literka 'z', także proszę sobie wyobrazić również mój ból w roli edytora tekstu, haha!).
Na pocieszenie chyba na kolację upichcę
to, KLIK! Wygląda apetycznie, prawda?;3
Włosy ponownie w wersji kręconej,
ponieważ bardzo mi się takie podobają.
Nie zauważyłam zniszczenia po kilku
użyciach co zachęca mnie do częstszego korzystania z lokówki, tym bardziej, że wreszcie odkryłam sposób by loki dłużej się
trzymały, a włosy (tytułem kręcenia) tak nie 'cierpiały'.
Zainwestowałam w piankę do włosów z
Nivei, która nie ma w składzie alkoholu.
Zanim jednak użyłam pianki... - włosy zostały oczyszczone szamponem bambi dwukrotnie.
Na mokre włosy nałożyłam porcję olejku Nacomi pomieszanego z tym KLIK!(ja mam kokosową wersję), a na
to porcję maski nawilżającej z EcoLab.
Całość trzymałam około
czterdziestu minut po czym umyłam dwukrotnie mydłem cedrowym by
mieć pewność, że włosy nie będą tłuste.
Ostatni krok pielęgnacji to maska Kallos, Multivitamin potrzymany jako kompres około 30 minut.
Po tym czasie daje naprawdę fajny
efekt o czym pisałam w poście na jej temat, klik!.
Nie nałożyłam olejku Mythic Oil na
mokre włosy jak robię zwykle, tylko od razu przystąpiłam do
suszenia suszarką.
Włosy prawie suche pozostawiłam na
chwilę by wyschły do końca, a ja w tym czasie zajęłam się
przesadzaniem do doniczek wrzosu, KLIK, który kupiłam na promocji
za niecałe 2 złote za sztukę : )
Wrzosy pięknie wyglądają jesienią
i nie mogłam się opanować, tym gorzej dla mnie, że stały blisko
kasy ;d
Na całkowicie suche włosy nałożyłam
sporą ilość pianki.
Bałam się, że poskleja kosmyki, ale
nic takiego nie miało miejsca. 'Wczesałam' ją dokładnie TT i
rozpoczęłam nawijanie na rozgrzaną lokówką.
Kiedy włosy przestygły zaaplikowałam
pompkę Mythic Oil dla nadania połysku i zabezpieczenia końcówek.
Włosy rozprostowały się trochę z
czasem, ale skręt pozostał nawet dziś na drugi dzień. Poza tym nie
miałam problemu z rozczesaniem ich – postały miękkie i miłe w
dotyku.
Lakieru już więcej nie tknę;d
Podobają mi się Twoje włosy w wersji kręconej bardziej niż proste :)
OdpowiedzUsuńMnie podobnie:) jednak natura dała proste;d
UsuńWłosy piękne, jak zawsze. :)
OdpowiedzUsuńW sumie ciężko, żeby włosy zniszczyły się po paru użyciach lokówki. Takie zniszczenia wychodzą po zdecydowanie częstszym stosowaniu temperatury i po długim czasie, nie pojawiają się z dnia na dzień.
Dlatego stosując lokówkę sporadycznie nie boję się o zniszczenia:)
UsuńJednak niestety mając nieodpowiedni sprzęt juz po jednym uzyciu widać minusy:) ja tak miałam ze swoją starą lokówką. Potrafiła mi urwać włosy w trakcie kręcenia, potem były popalone. Z lepszym sprzętem nie ma tego problemu:)
Cóż to za pianka? :)
OdpowiedzUsuńWspaniale wyglądasz w takiej fryzurze <3
Nivea, Flexible Curls :)
Usuńbardzo polecam. nie skleja, nie usztywnia. włosy wyglądają naturalnie, a są utrwalone:)
A ja bym wiele oddała, żeby miec proste włosy :D Tak to jest, włosomaniaczkom nigdy się nie dogodzi :D
OdpowiedzUsuńTwoje włosy przecudne, jak zawsze zresztą ;)
Bardzo ładne włosy :) jaką masz lokowke ? :D
OdpowiedzUsuńRemington Your style :)
UsuńCudnie wyglądają <3
OdpowiedzUsuń