poniedziałek, 24 sierpnia 2015

niedziela dla włosów + aktualizacja

dziś niedziela dla włosów i aktualizacja włosowa w jednym ; ) myślę, że jedno ładnie łączy się z drugim, przy okazji będzie wiadomo co takiego zrobiłam z włosami, że są w takim stanie a nie innym na poniższym zdjęciu : ) niestety, miałam czas by zrobić tylko jedno 'ujęcie', ale na przyszłej NdW nadrobię zaległości ; )
w kwestii wprowadzenia do NdW: włosy zostały pofarbowane, pohennowane i poindygowane w sobotę, w tym celu wstałam bardzo wcześnie rano z uwagi na fakt, że delikatnie mówiąc nagliły mnie obowiązki ;d
zafarbowałam odrosty farbą color&soin w odcieniu 1N, trzymaną około 50 minut (myślę, że łącznie z nakładaniem, nigdy nie pilnuję tego czasu ;d jak widzę, że farba ładnie chwyciła, a zwykle nakładam ją na naolejowane włosy, to po prostu spłukuję i myję 2 razy szamponem oczyszczającym (w tym wypadku barwa ziołowa, czarna rzepa) i przystępuję do nakładania henny. hennę trzymałam 3 godziny, zaś kolejno nałożyłam indygo trzymane przez godzinę, ponieważ jeśli trzymam je dłużej po prostu zaczynam się źle czuć. koło 11 z minutami  mogłam spokojnie wyjść z domu, śmierdząc lekko jakąś rozkładającą się mumią.
to wstęp, abyście wiedziały, że włosy były koloryzowane : )

następnego dnia, czyli już na właściwej sobie NdW : )
olejowanie: na włosy nałożyłam mieszankę oleju słonecznikowego (w większej ilości niż zwykle, a nie chciałam sobie żałować, więc padło na coś czego najmniej mi szkoda ;d) miodu (półtorej łyżki) oraz jednego żółtka. przyznam, że to chyba najlepsze połączenie po hennowaniu, samo olejowanie nie przynosi mi takich efektów jak użycie tej mieszanki, jednakże to wciąż nie zapewnia mi włosów w które moje szczotka wiosłowa wchodzi jak w masło ;d chyba nic nigdy tego efektu mi nie zapewni przy takich włosach ;d chodziłam tak 'pod przykryciem' jakąś godzinę, półtorej.
emulgowanie/mycie: wmasowałam w jedynie spłukane ciepłą wodą włosy maskę kallos, algae, następnie zostały umyte bobini baby, żel do mycia ciała i włosów z emolietnami i ekstraktem z owsa.
maska: mimo samych porażek względem bingo spa, ostatnio w akcie desperacji w auchan (by sięgnąć po coś bez silikonów) chwyciłam za arganową kurację do włosów ;d pomieszałam ją z łyżką babydream, oliwki dla mam i akurat wzięłam kąpiel, która zajęła mi myślę jakieś kwadrans do dwudziestu minut.
na zdjęciu dopatrzyłam się jedno obciążonego pasemka, ale jakoś specjalnie mnie to nie razi.

i aktualizacja włosowa:
włosy zamierzam podciąć jakoś końcem września, zapewne nie więcej niż 3 cm. na pewno przed pocięciem ponownie zdążę jeszcze zafarbować włosy : )

olejowanie: głównie orientana, ajurwedyjska kuracja do włosów, po którą sięgnę ponownie z całą pewnością zważywszy na skład, zapach (pachnie mi 'pomarańczowymi' delicjami ;d) i dostępność: drogerie natura, a akurat jedną z nich mam niecałe 10 minut piechotą od domu ;d.
używałam przez ostatni tydzień również oleju kupionego w tesco, z orzechów laskowych, o tego - klik, klik.
mycie: z początku była to alterra, morela&pszenica, potem na dobre zagościł bentley organic w wersji 'pomarańczowej' o którym jutro post : ) czasem wspominany żel bobini baby, który jest najlepszym 'dziecięcym' myjadełkiem z którym miałam do czynienia : ) do mocniejszego oczyszczania: barwa ziołowa, czarna rzepa.
maski: zarówno te których używałam do nakładania jako 'maska końcowa' oraz do emulgowania:
w początku miesiąca był to kallos, color (do emulgowania, potem seri, maska z proteinami mlecznymi). maski do 'końcowych działań' to ecolab, maska nawilżająca, która dobiła dna i chyba od dawien dawna nie było mi tak przykro, że coś do włosów mi się właśnie skończyło :c wiem, że w niektórych carrefourach są dostępne kosmetyki ecolab i marzę by w moim też wreszcie się tak stało ;d
nie wiem czy miałyście kiedyś taką sytuację kiedy wchodzicie do łazienki, z 'tęsknotą' patrzycie na opakowanie po ulubionym kosmetyku, bierzecie następnie do ręki, odkręcacie opakowanie w nadziei, że może jednak zostało go więcej niż myślicie... ;d a tu wielkie rozczarowanie, bowiem jest go jeszcze mniej - ja miałam tak z tą maską właśnie ;d ;c
zabezpieczenie (;d): alterra do włosów na końcówki, uwielbiam ją jak każdą alterrę ;3

przeglądałam ostatnio gazetkę hebe, którą dołączyli mi do siateczki podczas ostatnich zakupów i zarówno Monikę jak i mnie zainteresował ten olejek z himalaya, klik klik, przyznam, że pierwszy raz go zobaczyłam właśnie z gazetce, w sklepie umknął mojej uwadze całkowicie ;o skład całkiem przyjemny, na pewno go wypróbuję.
ten również nie jest zły, choć bardziej skłaniam się ku temu pierwszemu, dostałyśmy po próbce tego olejku, ciekawe jak sprawdzi się na włosach ;3 klik!
widzę, że w lidlu będzie jakiś 'kwas hialuronowy', klik, klik ;d ale chyba go kupię, tak by dodawać do masek, to z eveline zużyłam w podobny sposób, a zawsze to miły dodatek i bardziej miękkie włosy : )

17 komentarzy:

  1. Muszę się przyjrzeć bobini. Mam ich płyn do płukania tkanin i jest genialny, bo jako jedyny mnie nie uczula. Ciekawa jestem jak ich kosmetyki do ciała.

    Polecam Ci szampon pszeniczno-owsiany sylveco ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię olejowanie włosów-są świetne efekty;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie również zainteresował szampon Bobini. Nigdy nie myłam włosów szamponami dla dzieci, chociaż na blogach bardzo dużo osób je poleca. Może się skuszę, jak spotkam go gdzieś w sklepie :)

    Masz przepiękne włosy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie widziałam, że farbujesz jeszcze czymś poza henną! Ja mam taki kolor jak Ty po samym indygo.
    Nie wpadłam też na to, by hialuron stosować na włosy. Oryginalny (na hialuron z lidla raczej szkoda kasy) wcieram nieraz pod oczy, w moim wieku to jeszcze działa, ale wątpię, by wypełnił głębsze zmarszczki w przyszłości, prawdę powiedziawszy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Olu, ile Ty posiadasz kallosow w swoich zbiorach i jakie? :D I szybko je zuzywasz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hm, nie mam jakiegoś super przerobu ;D ale nie żałuję ich sobie to fakt ;d podbiera mi je mama, siostra jak przyjeżdża, coś tam odkładam koleżankom, zwykle tak bywa ;d
      aktualnie mam właśnie algae, color mi spadł i się wylał troszkę więc go nie zbierałam i tym samym już go nie mam ;d biorąc pod uwagę wszystkie czynniki,które wypisałam takiego kallos załatwiam w miesiąc ;D kiedy mam go tylko dla siebie okres użytkowania się wydłuża : ) będę na pewno zamawiać blueberry jak tylko dostanę pieniądze : )

      Usuń
    2. Ja tak samo blueberry, już chodzi za mną z pól roku a jak miałam okazję go kupić to zamiast niego wzięłam kallosa aloe i nie zaspokoilam mojej rzadzy posiadania kallosa blueberry :D Ale teraz na pewno go kupię :)

      Usuń
    3. właśnie za mną też jakoś z pół roku ;d i czekam na pieniądze i czekam, bo tak bardzo chcę zamówić ;d a jak wypadł aloe?;3 bo jeśli jakoś fajnie to chyba też się skusze, kallosów nigdy dość ;D

      Usuń
    4. Moje włosy bardzo go polubily, jak narazie to dla mnie najlepszy kallos, miałam bardzo miękkie i mięsiste włosy po nim :)

      Usuń
    5. w takim razie, jak już zaspokoję swój blueberry'owy głód to na pewno sięgnę po tą wersję ;d dziękuję za 'rekomendację' ;* : )

      Usuń
  6. Czyli na odrosty nakładasz farbę chemiczną, zmywasz, na całe wlosy nakładasz hennę, trzymasz 3h, nie zmywasz(?) i nakładasz indygo na godzinę? Skomplikowane, ale podoba mi się, dlatego tak podpytuję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, dokładnie tak, z tym jednym sprostowaniem, że zmywam hennę ;DD nie wyobrażam sobie takiego ciężaru na głowie ;d. ogólnie wszystko mogłabym zamknąć w dwóch godzinach, ale wolę wszystko potrzymać dłużej, szczególnie hennę : )

      Usuń
  7. Olu, dziś zaczęłam masaż skalpu( nie używałam oleju, wcierki etc. masaż "na sucho"), zaraz po tym uczesałam włosy. Specjalnie robiłam to nad umywalką, żeby zobaczyć ile włosów wypadnie i było ich około 140 (przy 120 przestałam liczyć). Czy powinnam przestać? Mam się czym martwić czy jest to normalne? Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślę, że taki masaż ma sens jeśli jest coś 'aplikowane' na pomocą hm, palców, dłoni, no nieważne ;d ja raczej nie zdecydowałabym się na masaż 'na sucho', lepiej połączyć przyjemne z pożytecznym - z jakąś wcierką, bądź olejem. : )) 140 to trochę ponad normę, nie ma co ich 'wyrywać' (bo czasem masaż jest również za mocny i zamiast pomóc to szkodzi) : ), więc jeśli już to lepiej, jak już wspomniałam, masaż z czymś połączyć : )

      pozdrawiam serdecznie : )) i życzę miłego dnia : )

      Usuń
  8. Tak cudownych włosów jak Twoje nie widziałam nigdy! Mam ochotę je pogłaskać, jakkolwiek to brzmi 😊 to, co z nimi wyczyniasz to mistrzostwo świata! Jeśli kiedykolwiek miałam włosowe guru, to jesteś nim Ty! Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję!: ) to niezwykle motywujące : )
      pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia : )

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.